Oczywiście nie przestawiliśmy zegarków. Zapomnieliśmy. Dzięki temu wstaliśmy rano (lepiej chyba napisać, że zwlekliśmy się z wyra) niby normalnie, ale pędzimy do mesy, a tam cisza i spokój – śniadanie dziś godzinę później przecież, więc messmen i messboy sobie jeszcze śpią.