El Chalten żegna nas słońcem. Rano wstajemy, myjemy się, szybkie śniadanie (płatki z mlekiem) i jedziemy. Ja dodatkowo jem suszone śliwki. Są one w Argentynie wyjątkowo pyszne. Suszone na słońcu, więc słodkie, a nie jakby wędzone. Wyjeżdżając widzimy cały czas, w lusterkach oddalający się szczyt Fitz Roy.