Urugwaj – sto dziewięćdziesiąty siódmy dzień wyprawy

Dziś fantastyczny dzień. Głównie za sprawą meczu Urugwaj – Włochy. Emocje były ogromne.Zmagania Urugwajczyków oglądaliśmy w porze obiadu, na który Horacio przygotował same pyszności – chinchulin czyli krowie jelita, nereczkę i kiełbaski zwane chorizo. Dwóch pierwszych nawet nie próbowałam, ale mój mąż nereczkę zjadł i owszem, może się nie oblizywał, ale zjadł.

Urugwaj – sto dziewięćdziesiąty czwarty dzień wyprawy

Jesteśmy w Urugwaju. Pogoda dziś wymarzona. Zimno, ale słonecznie. Rankiem zapakowaliśmy nasze motorki w cały ekwipunek i ruszyliśmy w stronę granicy. Jeszcze w Argentynie pozbyliśmy się wszystkich peso, kupując maleńkie pamiątki, zostawiliśmy sobie jedynie trochę peso, na międzynarodowy most nad rzeką Uruguay (Puente International Gualeyguachu – Fray Bentos).