Dziś wypoczywamy jeszcze w Posadas. Trochę nas do tego zmusiła pogoda, bo nieco siąpi i nie chcieliśmy ryzykować zmoczenia ubrań czy nawet przemoczenia przy dłuższym dystansie, a trochę nas do tego zachęciła Ojciec Jarek, bo wyciągnął ze spiżarki wielki słój suszonych grzybów.