Boliwia – Dzień 295

Dzień dwieście dziewięćdziesiąty piąty  15.07.2019

Od rana praca wre. Najpierw dokańczamy wspólnie ściąganie wszystkich rzeczy z bagażnika, a później z Hermanem z trudem ściągamy bagażnik w trójkę. Rozpoczyna się szlifowanie, spawanie i znowu szlifowanie. Potem malowanie. Roboty a roboty. W międzyczasie okazuje się że zabrakło tarcz do szlifierki, a także elektrod, znowu spowolnienie pracy… Potem obiad i znowu do roboty… Bagażnik w swojej konstrukcji nie wygląda jednak zadowalająco.

Boliwia – Dzień 293

Dzień dwieście dziewięćdziesiąty trzeci  13.07.2019

Sobota. Miał być to dzień pakowania się i powolnego szykowania do ruszenia w drogę w poniedziałek. Ale nic z tego nie wyszło i ponownie życie samo ułożył nam scenariusz na następne dni. Ale może zacznijmy od początku… A było to tak… W czasie pakowania mniej potrzebnych rzeczy z pokoju do auta, postanowiłem jeszcze raz skontrolować wszystkie elementy w Defenderze.

Boliwia – Dzień 291

Dzień dwieście dziewięćdziesiąty pierwszy  11.07.2019

Dziś dla odmiany trochę prac z elektroniką. A konkretnie z aktualizacją oprogramowania drona. Od jakiegoś już czasu podczas latania i robienia filmów i zdjęć świecił się komunikat o nie aktualnym oprogramowaniu. Wystarczyło 30 minut żeby to „naprawić”, a następnie mały lot próbny nad miastem dla sprawdzenia czy wszystko działa.

Boliwia – Dzień 289

Dzień dwieście osiemdziesiąty dziewiąty  09.07.2019

Wtorek do dobry czas żeby skończyć wreszcie z grzebaniem w Defenderze. Taki był przynajmniej ambitny plan. Jednak życie zdecydowało inaczej. A mianowicie kiedy już miałem zjeżdżać z najazdu nastąpiło najgorsze. Po przekręceniu kluczyka w stacyjce nic się nie zadziało… Zero kontrolek na desce rozdzielczej, a rozrusznik ani drgnie… !

Boliwia – Dzień 286

Dzień dwieście osiemdziesiąty szósty  06.07.2019

Sobota. Kolejna nasza sobota w Tupiza. Powolutku poznajemy miasto. A właściwie to miasto rozpoznaje nas. A tak dokładnie to ludzie nas rozpoznają. To są ogromne plusy przebywania w jednym miejscu dłużej niż jeden, dwa dni. Idąc na zakupy na lokalny rynek, który tu nosi nazwę marketu, sprzedawczynie z uśmiechem odpowiadają nam na powitanie.