Wieczorem dojeżdżamy do Midland. Dowiaduję się, że to tu, w małym niepozornym domku dorastał George W. Bush. My oczywiście na Walmarcie szykujemy się do wieczornego odpoczynku. Nie trzeba mówić, że dziś jesteśmy w drodze prawie cały dzień. Rano szybkie przebudzenie. Noc była chłodna, więc wyspaliśmy się naprawdę komfortowo.
Miesięczne archiwum: kwiecień 2023
59. Kierunek zachód…
59 dzień wyprawy
Jedziemy i jedziemy. Kolejny dzień nabijamy kilometry. Niby człowiek sobie zdawał sprawę z tych ogromnych dystansów i odległości w Stanach, ale dopiero jak każdego dnia musi przejechać kolejne setki kilometrów, to sobie zaczyna zdawać sprawę na co się pisał, mówiąc że jedzie na Alaskę.
58. Amerykańskie śniadanie i zakupy…
58 dzień wyprawy
W nocy na parkingu mieliśmy gościa. A właściwie to gospodarza chyba. Bo na nocleg podjechał jakiś pickup i stanął niedaleko nas. Jak widać nie tylko my jesteśmy bezdomni w USA… Taki żarcik ! Ale nie przeszkadzał nam, a jak wychodziłem nad ranem za potrzebą w poszukiwaniu krzaczka to wyglądało że też dalej śpi.
57. Pierwszy dzień w Stanach Zjednoczonych
57 dzień wyprawy
Wstajemy mniej wyspani niż byśmy chcieli. Ale nie ma tragedii. Pierwsza noc w USA była całkiem znośna. Skończyły się upały, można trochę odetchnąć, ale jest przyjemne ponad 25 stopni Celsjusza. Znowu zajeżdżamy pod Wallmart, tym razem 40 km dalej.
56. Witaj „prawdziwa” Ameryko!
56 dzień wyprawy
Dzień zaczęliśmy jak najwcześniej się dało. Tuz przed 7, bo o tej porze rozpoczęto wydawać śniadania, które mieliśmy w cenie noclegu. Co do ich formy nie mieliśmy złudzeń że będą jakieś wypasione. I mocno się nie myliliśmy. Ale posilamy się sprawnie żeby nie tracić czasu na darmo.
55. Monclova czyli miasto na pustyni
55 dzień wyprawy
Rano wstajemy wściekli. W nocy nie było wody, wyłączyli pompę i susza w kranach. A była potrzebna!!!
W każdym razie wstajemy o siódmej i decydujemy by ruszyć, bo jednak trochę drogi przed nami. Upieramy się, by w poniedziałek rano przekroczyć granicę.
54. Ciągle na północ!
54 dzień wyprawy
Dziś techniczny dojazd jeszcze bliżej granicy meksykańsko-amerykańskiej. Wyruszyliśmy z motelu, który znaleźliśmy wczoraj stosunkowo wcześnie, uprzednio zjedliśmy jajecznicę. około 9.00 byliśmy już na trasie i drogą nr 57 jechaliśmy cały czas i dojechaliśmy do San Luis de Potosi.
53. Ruszamy do San Luis Potosi
53 dzień wyprawy
Oczywiście tutuł dzisiejszego wpisu nie będzie super wiążący. To że ruszamy do San Luis Potosi to nie znaczy, że tam dojedziemy. Najpierw musimy się wydostać z Tolontongo. Nie jest to łatwe. Najpierw długo wstajemy, około 3 w nocy obudzili mnie Meksykańcy, którzy blisko zaparkowali obok nas, głośno gadając.
52. Kolejny dzień w raju
52 dzień wyprawy
Wczoraj dwie Kanadyjki, które podróżują Vanem poradziły mi żebym poszła koniecznie do La Gloria, czyli kompleksu basenów i wodospadów po drugiej stronie rzeki. Tak więc zrobiłam. Najpierw poszliśmy jeszcze z Krzyśkiem zobaczyć jeszcze raz grotę, z tym niesamowitym wodospadem wewnątrz jej.
51. Moczymy się w ciepłej rzece
51 dzień podróży
Budzimy się nad piękną wspaniałą błękitną rzeką. Widzieliśmy już ją wczoraj wieczorem. Już wczoraj wieczorem moczyliśmy się w niej, temperatura wody chyba około 32C, także bardzo przyjemnie. Rano nieśpiesznie wstajemy. Już wiemy, że będziemy tu na pewno do jutra.