Dojechaliśmy do Puerto Madryn. Oczywiście znowu nie było prosto, choć wiatr wyraźnie dziś zelżał. Przejechaliśmy jakieś sto kilometrów, kiedy widoczne robią się dosyć wysokie wzniesienia po prawej. To niezwykłe, bo Patagonia jest płaska jak lustro. Po kolejnych dwudziestu kilometrach już wszystko wiadomo.