Niebiosa się nad nami dziś zlitowały. NIE PADA. To fantastyczna nowina, z samego rana wyruszyliśmy wobec powyższego na dalszą eksplorację miasta Hue. Gdy nie pada, miasto wydaje się większe, turyści wyszli na ulice, jest gwarniej i tłoczniej. W związku z tym, że nie pada, wypożyczyliśmy skuter, zatankowaliśmy (paliwo po 1 dolara za litr). Hue jest okalane cesarskimi grobowcami. Pojechaliśmy zobaczyć dwa z nich, grobowiec Khai Ding, oraz Minh Mang. Są to wielkie, okazałe budowle, otoczone murami, świątyniami, kolejnymi budynkami. Gdy jechaliśmy skuterem, usłyszeliśmy „Good morning”. Na skrzyżowaniu zaczepiła nas około 40-letna kobieta. Dosyć zrozumiałym angielskim zaczęła prowadzić z nami konwersację ze swojego skutera. Jechała z nami równolegle, aż do pierwszego naszego celu, cały czas próbując skusić nas na wizytę w jej domu. My jakoś z wymigaliśmy się od kolejnego naciągania. Jest ono niestety dosyć nagminne. Na targu, w sklepie trzeba ciągle przeliczać tutejsze kwoty w dziesiątkach tysięcy dongów i pilnować zer na banknotach, które są do siebie podobne. Grobowiec Khai Ding położony jest około 12 km na południe od Hue.
Usytuowany jest na zboczu wzniesienia. Do głównego grobowca prowadzą nas schody przez trzy kolejne tarasy. Na jednym z nich stoją naturalnej wielkości dwa rzędy kamiennych posągów żołnierzy. W centralnej części znajduje się wykonany we Francji w 1920r posąg siedzącego cesarza. Na sklepieniu z malowidła wyłania się 9 smoków. Malowidło zatytułowane jest dziewięć smoków ukrytych w chmurach.
Wykorzystujemy utrzymującą się poprawę pogody i jedziemy do drugiego grobowca Minh Mang. Ignorujemy informacje zaczepiającego nas chłopaka na skuterze, że pomyliliśmy drogę. I już po 3 minutach jesteśmy na parkingu przed wejściem do grobowca. Rozciąga się on na dużo większym obszarze niż poprzedni. Cały obszar kilkudziesięciu hektarów otoczony jest murem. Płacimy za parking dla skutera, a następnie bilet do środka. Wewnątrz na pierwszym dziedzińcu po obu stronach stoją kamienne posągi żołnierzy, a centralnie budynek świątyni poświęconej cesarzowi.
Niedostępny dla zwiedzających i otoczony 280 m murem 3 m wysokości.
Niewielu turystów odwiedzających to miejsce cieszy nas, jest cicho i spokojnie. Spacerujemy po terenie chłonąc atmosferę tego miejsca. Droga powrotna do Hue jest już prostsza do przejechania. Wjeżdżamy do miasta i tym razem po przekroczeniu Perfumowej Rzeki kierujemy się na zachód w stronę Thien Mu Pagoda. Tylko 3 km dzielą ją od miasta. Ponownie zostawiamy skuter na parkingu i po schodach docieramy do wysokiej wieży za którą jest brama wejściowa. Za nią, po obu stronach w głębokich nawach znajdują się po trzy bogato zdobione posągi. Trochę nasyceni dzisiejszą dawką historycznych budowli powoli wracamy oddać skuter i zjeść kolacje. Może tym razem znajdziemy coś innego niż ryż…