265 dzień wyprawy
Czasami jest też tak, że do południa niebo w Rosarito jest bardzo zamglone, nie jest zimno, bo nie wieje silny wiatr, ale koło 10.00 to nawet drobny kapuśniaczek popadał. Jednak już o 12.00 wypogadza się, tak jak dziś.
265 dzień wyprawy
Czasami jest też tak, że do południa niebo w Rosarito jest bardzo zamglone, nie jest zimno, bo nie wieje silny wiatr, ale koło 10.00 to nawet drobny kapuśniaczek popadał. Jednak już o 12.00 wypogadza się, tak jak dziś.
264 dzień wyprawy
Jak to zwykle jest, czas powoli leczy rany, jakiekolwiek by nie były. Ale oczywiście w naszym przypadku raczej rany takie emocjonalne. W czwartek i piątek byliśmy mocno przybici i przygnębieni. Dziś już troszkę inaczej patrzymy na świat, na ewentualną operację, na ewentualny powrót do Polski….
263 dzień wyprawy
Dziś po wczorajszym staramy się dojść do siebie. Zaczęliśmy dzwonić po różnych miejscach w Polsce i zorganizować konsultacje gastroenterologa. Niby wydaje się to proste, jednak nie chcemy by to był ktoś z przypadku, raczej polecony, raczej specjalista z doświadczeniem.
262 dzień wyprawy
Poranek zaczął się dla nas nieco wcześniej. Dziś ponowny wyjazd to Tijuany ale godzinę mamy nieco wcześniejszą. Zatem rano robię kanapki, bo badanie gastro wymaga bycie na czczo. Dla odmiany moja żona tradycyjnie pije kawę z Andrzejem i oglądamy widoki z tarasu na ocean.
261 dzień wyprawy
Plan na dzisiejszy dzień ułożył się już wczoraj wieczorem. Mieliśmy między sobą dyskusję co należy zrobić w naszej sytuacji związanej ze zdrowiem. A dokładnie z jego brakiem w moim przypadku. Bo trzeba przyznać że pomimo różnych prób zaradzenia temu i zasięgania różnych porad medycznych zarówno w Kanadzie jak i tu W Rosarito w Meksyku, do teraz nie ma wyraźnej poprawy w moim samopoczuciu.
260 dzień wyprawy
Od jakiegoś czasu korzystając z możliwości dostępu do super wyposażonej kuchni staramy się coś dobrego ugotować lub upiec. Ostatnio były to właściwie same placki drożdżowe i różne zupy i dania obiadowe. Dziś jednak zmieniamy nieco menu i zabieramy się za pieczenie szarlotki.
259 dzień wyprawy
Po niedzielnym „szaleństwie” wyjazdowym poniedziałek zaczął się jak co dzień od jakiegoś czasu. To znaczy spokojnie… Zauważamy że dosyć dobrze śpimy w tm miejscu. Dodatkowo klimat o tej porze roku jest bardzo fajny. Noce są raczej przyjemnie chłodne i dosyć dobrze można spać bez zbędnych upałów.
258 dzień wyprawy
Dziś zapowiadała się trochę leniwa niedziela w domu. Mieliśmy w planach trochę pochodzić z psem, pogotować, porobić filmy. Taki oto normalny dzień. Jednak jak to w życiu bywa często następują zmiany i niespodzianki. Dziś niespodziankę zrobił nam Andrzej.
257 dzień wyprawy
Jak co rano podziwiamy ocean i zbierające się na powierzchni różne gatunki ptaków, a z samego rana, często przy porannej kawie mamy możliwość oglądania przepływających blisko brzegu delfinów. Pozatym kiedy jest się w jednym miejscu można zaobserwować pływy oceanu, które odbywają się w ciągu dnia.
256 dzień wyprawy
Konsekwencja w życiu to podstawa w realizacji zamierzonych celów. Nie ważne czy są to wielkie projekty czy małe sprawy i zadania. Każde z nich wykonywane metodycznie zgodnie z planem prowadzi w końcu do celu. W przypadku naszych działań też jest tak samo.