Archiwum kategorii: Urugwaj

Urugwaj – Dzień 57

Dzień pięćdziesiąty siódmy 19.11.2018

Rano naprawiamy Defendera. Tuż obok. W Sarandi okazało się ze pękło jedna z części trzymająca poduszkę pneumatyczna w zawieszeniu. Pękła, rozdarła się cokolwiek takiego. Krzysiek odkrył to już w piątek, jak tylko przyjechaliśmy do Sarandi. Siedział akurat na krześle tuż obok koła i tak sobie zaglądnął w nadkole i okazało się ze niestety ta część wyszła ponad sprężynę.

Urugwaj – dzień 56

Dzień pięćdziesiąty szósty 18.11.2018

Niedziela w Sarandi del Yi. Od rana wielkie zawody w pieczeniu barana. Już od siódmej rano trwają przygotowania. Przede wszystkim wielkie rozpalanie ognia. Jest sporo ludzi, około 20 zawodników, biorących udział w konkursie na najlepszego barana. W dwóch punktach leżą ogromne rzesze (bym rzekła) surowych baranów.

Urugwaj – dzień 53

Dzień pięćdziesiąty trzeci – 15.11.2018

Rano, skoro świt budzi mnie zegar biologiczny. Wstaję. Jakos się tak przyzwyczaiłąm budzić około szóstej, jeszcze ze statku mi zostało. Leżę jeszcze do wpół do siódmej po czym zarządzam wstawanie. Jemy na śniadanie jajecznicę (ulubioną potrawę wszystkich podróżników, bo najprostsze i najmniej zachodu).

Urugwaj – dzień 52

Dzień pięćdziesiaty drugi – 14.11.2018

Jak napiszę, ze nic nie robię to będzie chyba trochę słabo, ale dziś dzień upływa kolejny raz na poprawianiu filmu i przygotowaniu wszystkich scenek tak, jak trzeba. Marta chyba będzie zadowolona. Chcemy jechać dziś po południu albo najpóźniej jutro rano w kierunku Mercedes.

Urugwaj – dzień 51

Dzień pięćdziesiąty pierwszy 13.11.2018

Leje od rana. Chluszcze żabami z nieba potwornie. Początkowo siedzimy na zewnatrz, ale potem tak zacina deszczem, że nie da się wytrzymać. Marta zaprasza nas na obiad. O 12.30 jemy przepyszną rybę, puree z ziemniaków, uduszoną czerwoną kapustę z zieloną dynią (zapallitos) i marchewką (dla koloru)

Potem już działamy, robimy film dla przydomowej restauracji, którą Marta prowadzi z mężem Miguelem – FROG’s restaurant.