Kolumbia – Dzień 641

Dzień sześćset czterdziesty pierwszy – 25.06.2020

Dobiegający do końca weekend stoi u nas pod znakiem wycieczek na miasto. Nie musimy nawet mocno kombinować, żeby legalnie wyjść z domu. Dziś mamy kolejna podkładkę do oficjalnego wyjścia. A mianowicie następna wizyta w szpitalu. Chyba będziemy nie długo specjalistami w dziedzinie medycyny, a raczej znajomości realiów działania medycznych placówek w Kolumbii. Dziś czas na jakieś badanie z użyciem sprzętu elektrycznego do badania mięśni…

Około 10 stawiamy się w znanym nam miejscu i po 5 minutach jedziemy pod kolejny wskazany adres innej placówki. Tam po godzinie stania na zewnątrz z innymi oczekującymi dowiadujemy się, że jest jakiś błąd w dokumentacji i nie zrobią nam tych badań… Wracamy do poprzedniego szpitala wyjaśniać sytuację. Po kolejnej godzinie z poprawionymi papierami wracamy i cierpliwie czekamy. Ja wewnątrz w klimatyzacji marznę bo ustawiona temperatura to 16 stopni. A moja żona cierpi z powodu upału na zewnątrz 34 stopni 😉

Finalnie wchodzimy do gabinetu razem. Podłączają moja rękę do jakichś elektrod i palce same zaczynają się zginać! Pani doktor wydaje się kompetentna, więc nie czuję obawy że zaraz mnie coś porazi… Wstępna diagnoza jest nie najlepsza. Będziemy mieli kolejne wizyty u ortopedy i zobaczymy. Na wyniki czekamy chwilę w poczekalni. Już niby razem.. choć osobno, bo trzeba utrzymywać dystans społeczny nawet z własną żoną…

nawet w poczekalni musieliśmy siedzieć osobno. głupota!!!

Na dziś wracamy. Po drodze jeszcze wstępujemy zakupić opaskę uciskową na rękę. Ma pomóc w zwalczeni bólu związanego z jakąś cieśnią nadgarstka. Wieczorem zabieramy się do pisania prac, bo dostaliśmy kilka kolejnych zleceń na dalsze artykuły…

ale, ale, ważna rzecz jeszcze kupiliśmy okulary. Nowe. To już czwarte. Dwie wcześniejsze pary się zgubiły a trzecia zepsuła, jak widać na załączonym obrazku. Nowe okulary są niezwykle twarzowe…

zepsute
nowiuśkie – made in China

Po południu jeszcze szaleństwo i pizza, zamówiona z Domino. Paskudna, ale pizzy nie jedliśmy już dawno. Nie działa tu piekarnik, więc nic nie możemy piec..

i keto dieta w piach…
żarłok i opij nr 1 w tej rodzinie…

———————————