Kolumbia – Dzień 676

Cały dzień siedzimy w domu. W sumie to nic nowego, przecież mamy tak od dawna. Nie włączaliśmy też dziś telewizora żeby się nie stresować kolejnymi wiadomościami o wirusie. Za to zajęliśmy się kończeniem jednego większego zlecenia i początkiem pisania kolejnego, jeszcze większego 😉 Spędzamy nad klawiaturą więcej czasu niż pracowaliśmy przed wyjazdem z Polski…

Ale dzięki temu mamy jakiś grosz do budżetu, a poza tym nie nudzimy się. Można też powiedzieć, że zdobywamy dodatkowe doświadczenia. Chociaż niektóre teksty to po prostu ręce człowiekowi opadają, co to ludzie wypisują w tym internecie…

Defender w garażu
Defender w garażu podziemnym

Zamówiliśmy dziś wodę pitną. Średnio co tydzień do 10 dni zamawiamy dwa baniaki po około 25 litrów. Kupiona woda jest przeznaczona tylko do picia i gotowania. Z kranu lepiej nie używać w Kolumbii wody. Chyba że mieszka się gdzieś w górach. W rejonach tropikalnych bez filtrowania woda nie nadaje się poza myciem do niczego. Była okazja żeby zjechać winda do recepcji i sprawdzić jak tam ma się nasz pojazd. Stoi bezpiecznie w garażu.

Hamak na tarasie w Santa Marta

W między czasie, żeby przewietrzyć głowę wychodzimy popatrzeć na miasto. Jednak z reguły upał w ciągu dnia jest tak wielki, że kilka minut i trzeba uciekać do klimatyzacji, albo pod wentylatory.

Dzień sześćset siedemdziesiąty szósty – 30.07.2020

——————————-