Urugwaj – Dzień 57

Dzień pięćdziesiąty siódmy 19.11.2018

Rano naprawiamy Defendera. Tuż obok. W Sarandi okazało się ze pękło jedna z części trzymająca poduszkę pneumatyczna w zawieszeniu. Pękła, rozdarła się cokolwiek takiego. Krzysiek odkrył to już w piątek, jak tylko przyjechaliśmy do Sarandi. Siedział akurat na krześle tuż obok koła i tak sobie zaglądnął w nadkole i okazało się ze niestety ta część wyszła ponad sprężynę. Przez cały weekend myślał co tu z tym zrobić. Ja już miałam najczarniejsze myśli. Poduszki za ponad 300 USD, a tu po 8 dniach w Ameryce Południowej już są bezużyteczne.. Krzysiek zaczął opowiadać że trzeba to wytoczyć na tokarce, z aluminium i takie tam. Dla mnie czarna magia, ale jak on coś wymyśli to przecież musi się ziścić. Rano o 8:30 podjechaliśmy do warsztatu. Zaraz na wjeździe do Sarandi, naprzeciwko parku, gdzie odbywała się fiesta. Okazała się że jest i tokarka i specjalny bakelitowy albo inny plastik, w kształcie walca, wszystko można zrobić, wytoczyć. Warszatat piekny, poukładane narzędzia. Trzy godziny walczymy, po czym płacimy 2500 peso i możemy jechać dalej. Poduszki pięknie trzymają powietrze, którym napełniliśmy je przy pomocy małej sprężarki.

Małe zakupy, szybkie śniadanie, dojeżdżamy do Durazno, potem Trinidad , za którym wydarza się nieoczekiwany format karty w aparacie. Tak, taka bezosobowa forma jest najlepsza. Po prostu wydarza się. Tracimy trochę zdjęć z wczorajszego strzyżenia owiec i wszystkie filmy z dzisiejszej naprawy defendera. Później trochę ponad 120 km i już jesteśmy w Mercedes. Nie wiem czemu robiliśmy sobie duże nadzieje. Jechaliśmy w końcu do Eleny, byliśmy tu już dwa razy. No, okej , cztery lata temu to ona była jeszcze w całkiem szczęśliwym związku z Horaciem. A tu proszę. W 2015 odszedł od niej, do innej kobiety (o czym wiedzieliśmy już wcześniej), rozwiedli się, a teraz od 2016 trwa walka o dom. Elena zaczyna opowiadać, jak Horacio pewnego razu przyszedł, pobił ją, ona zgłosiła to na policję i teraz jej były mąż  ma sądowy zakaz zbliżania się do niej. Skomplikowane.

do strony

Wszystko to razem dosyć przygnębiające. W hotelu pod nazwą MIlagrosa  (cudowna) jest naprawdę przygnębiająco smutna energia. Decydujemy, że jutro rano wyjeżdżamy z Mercedes. Wszystko fajnie, ale do ludzi poznanych wcześniej na tej wyprawie nie mamy coś szczęścia…