Wietnam – trzydziesty pierwszy dzień wyprawy

Jesteśmy w Hanoi, stolicy Wietnamu. To ciekawe miejsce mieszanki wschodniej kultury z zachodnią, przeszłości z teraźniejszością, unikalnej architektury nie spotykanej gdzie indziej. Hanoi to miasto motorów. Zewsząd, wszędzie słychać widać i czuć setki, tysiące, miliony skuterów, motorów, motorowerów. Nie ma mowy by po tym miejscu jeździć samodzielnie, chyba że po godzinach wprawek. Dzień rozpoczęliśmy od zaplanowania kolejnych dni. Dobry plan to podstawa. Ustalamy, że jutro dwudniowy rejs po zatoce Ha Long, a później wracamy na jeden dzień do Hanoi, by wyruszyć 30 stycznia nocnym autobusem do Hue.
Dzisiaj mamy zaplanowane odwiedzenie Mauzoleum Ho Chi Min-a, tutejszego kultowego przywódcy, Muzeum z nim związane, Pagodę (one pillar Pagoda), Temple of Literature. Na wieczór kupujemy bilety do Teatru Marionetek na wodzie (Thang Long Water Puppet Theater). Uzgodniliśmy szczegóły i przystąpiliśmy do realizacji planu.

hanoi 139
Jako pierwszą odwiedziliśmy Świątynię Temple of Literature. Jest to zbudowana w 1070 roku świątynia, poświęcona Konfucjuszowi, która była pierwszym uniwersytetem w Wietnamie. Zbudowana dla nauczania głównie książąt, a z czasem również innych, utalentowanym mężczyzn. Przed świątynią kilkadziesiąt stoisk, na których nobliwie i mądrze wyglądający Chińczycy w różnym wieku, głównie podeszłym, wyrysowują tajemnicze chińskie znaczki, które mają symbolizować dobrą wróżbę na Nowy Rok (który się przecież dopiero zaczął w Wietnamie i Chinach). W świątyni znajdują się posągi Konfucjusza i ciekawe ołtarze. Ludzie biją pokłony cały czas przed nimi.
Niestety nie wiedzieliśmy, że w Wietnamie jest Nowy Rok. Jego obchody rozpoczęły się 23 stycznia i trwają trzy dni, a później, jak się dowiedzieliśmy, Wietnamczycy robią sobie coś na kształt przedłużonego weekendu. Chińczycy również świętują w tym okresie, w związku z tym po pierwsze prawie wszystkie sklepy i restauracje w mieście są zamknięte, a po drugie w miejscach uczęszczanych turystycznie jest po prostu mrowie ludzi. Chińczycy i inni rasy nie białej, po prostu w ogromnych ilościach przewijają się przez stolicę.

ha noi dzień ostatni (40)

A z drugiej strony – ulice starego miasta, tak zwanego Old Quarter, są puste. Jdynie niewielka ilość sklepików jest otwarta. Przypuszczamy, że to mało spotykana sytuacja. Zobaczymy za dwa dni, gdy wrócimy do miasta z zatoki Ha Long.
Ze Świątyni Temple of Literature idziemy na plac do Mauzoleum Ho Chi Mina. Monumentalny budynek na ogromnym placu, z rzędami czerwonych flag, wywarł na nas mieszane uczucia. Jeśli ktoś tęskni do Komunizmu, zapraszamy do Wietnamu. Jest on tu ciągle żywy. Niestety, przyszliśmy trochę za późno – oglądanie szczątków zmumifikowanego wujka Ho, możliwe jest tylko od 8.00 do 11.00. W nagrodę udaliśmy się do muzeum, poświęconego jego osobie. Od kołyski, łącznie z makietą jego rodzinnego szałasu, poprzez fotokopie listów, zdjęć i innych notatek, przeszliśmy przez życie Ho CHi Mina.

hanoi 087
Obok Muzeum znajduje się Pagoda jednej kolumny (one pillar pagoda), postawiona na niewielkim stawie,w kształcie kwadratu, okala go niewielki murek. Pagoda stoi na jednej kolumnie, prowadzą do niej schody, a wewnątrz posąg Buddy. Legenda głosi, że Pagoda została pierwotnie zbudowana w 1049 roku przez cesarza Ly Thai Tonga, który będąc już wiekowym ciągle modlił się by Budda dał mu syna.Pewnej nocy miał sen, śnił mu się Budda, siedzący w kwiecie lotosu o kwadratowych płatkach, który dał mu dziecko. Kilka miesięcy później urodził mu się syn, a on w podziękowaniu wybudował pagodę, na jednej kolumnie, która ma symbolizować kwiat lotosu.
Wracamy do hotelu, trochę się rozgrzać. Po drodze jemy na ulicy (jak zwykle), zupę z makaronem i ryż z opiłkami mięsa i warzywami. Całość woła trochę o pomstę do nieba, ale lokalni ludzie jedzą i żyją. Więc i my przeżyjemy.

ha noi dzień ostatni (32)
Miasto jest całe udekorowane. Wszędzie wiszą czerwone flagi i transparenty z napisem po wietnamsku – Szczęśliwego Nowego Roku. W wielu miejscach widzimy drzewka pomarańczowe, dosyć dużych rozmiarów, zwykle powyżej 1,5m. Podobnie jak u nas w Polsce choinka, tak tu te drzewka są przystrojone w czerwone, ozdobne kartki z żółtymi literami, z życzeniami powodzenia na Nowy Rok. Wygląda to urokliwie. Chuc mung nam moi – czyli Szczęśliwego Nowego Roku.
Najpiękniejsze jest to, że kompletnie gubimy dni tygodnia. Owszem, wiemy, że jest 25 czy 27 stycznia, ale nie możemy się zorientować, czy jest piątek, czy sobota. Nasze rozmowy z cyklu:”dziś środa? Eee, chyba nie, dziś piątek”, nie należą do rzadkości. W Wietnamie sprawę dodatkowo utrudnia liczenie dni tygodnia, ponieważ jest tu w użyciu zupełnie inny kalendarz, gdzie Nowy Rok rozpoczął się od 23 stycznia i od tego dnia rozpoczęło się liczenie dni.
Przemarzliśmy dziś bardzo. 13-15 stopni Celsjusza to nie dla nas pogoda…:).
Wróciliśmy do hotelu, a mój mąż wyciągnął naszą ogromną torbę z medykamentami, w której mamy polopirynę, aspirynę, apap, ibuprom i strepsils. Mówi, że trzeba się leczyć na to, na co mamy lekarstwa…

hanoi 100
O godzinie 20 docieramy spacerem z hotelu nad jezioro Hoan Kiem Lake przy którym znajduje się teatr lalek na wodzie. Widownia zapełniała się powoli widzami z różnych krajów. Przedstawienie trwało około 45 min. Zaczęło się tradycyjną wietnamską muzyką, wykonywaną przez niewielki zespół muzyków. Spektakl poruszał kilka motywów z historii i legend wietnamskich. Na oświetlonym niewielkim basenie rozgrywała się przed nami akcja opowiadana przy pomocy kolorowych i pomysłowych marionetek. Gra świateł i pomysłowość aktorów stojących za zacienionym parawanem robiła wrażenie. Efektowny „przelot” smoka mieniącego się kolorami nie pozostał bez owacji publiczności. Pomimo dialogów w języku, którego nie sposób nam zrozumieć, uniwersalne historie o miłości poznaliśmy od razu. Miło było obejrzeć jedyny na świecie wietnamski teatr marionetek na wodzie. Tak zakończyliśmy nasz drugi dzień w Hanoi.