Dziś dzień pełen wrażeń. Rano idziemy do sklepu, zrobić zakupy. Wczoraj zadeklarowaliśmy się, że zrobimy gulasz. Pikantny. W Urugwaju nikt nie je pikantnych potraw, ale Elena i Horacio mówią, że lubią. Niestety. Znaleźć pikantne przyprawy w sklepie, graniczy z cudem, lub z grubym portfelem.
Wszystkie wpisy, których autorem jest gsk
Urugwaj – sto dziewięćdziesiąty czwarty dzień wyprawy
Jesteśmy w Urugwaju. Pogoda dziś wymarzona. Zimno, ale słonecznie. Rankiem zapakowaliśmy nasze motorki w cały ekwipunek i ruszyliśmy w stronę granicy. Jeszcze w Argentynie pozbyliśmy się wszystkich peso, kupując maleńkie pamiątki, zostawiliśmy sobie jedynie trochę peso, na międzynarodowy most nad rzeką Uruguay (Puente International Gualeyguachu – Fray Bentos).
Argentyna – sto dziewięćdziesiąty trzeci dzień wyprawy
Wczesnym rankiem, skoro świt, to jest około 11.00 wyjeżdżamy z Colon. Mieliśmy tu zostać na dwie noce, ale pomimo, że dni są stosunkowo ciepłe, jak na zimę w Argentynie, to jednak temperatura w nocy pozostawia trochę do życzenia, jak na pomieszczenia ze słabym ogrzewaniem.
Argentyna – sto dziewięćdziesiąty drugi dzień wyprawy
Kolejny dzień w Argentynie. Nieubłaganie zbliża się finał naszej wyprawy. Przynajmniej ten lądowy, po Ameryce Południowej. Dziś zdaliśmy sobie z tego sprawę. Mamy niewiele kilometrów do Montevideo, toteż zwolniliśmy bardzo. Dzięki temu możemy też zatrzymywać się o wiele częściej w dziwnych miejscach, które normalnie byśmy ominęli.
Argentyna – sto dziewięćdziesiąty pierwszy dzień wyprawy
Dzisiaj zaplanowaliśmy wyjazd z Posadas. Zatrzymaliśmy się w tym miejscu na bardzo długo, aż to do nas nie podobne. Dziś jednak postanowiliśmy za wszelką cenę wyjechać, bo zasiedzieć się w jednym miejscu wcale nie jest dobrze. Spakowaliśmy wszystkie nasze toboły i żegnani przez Ojców: Jarka i Mariana w siąpiącym nieco deszczu wyjechaliśmy z miasta.
Argentyna – sto dziewięćdziesiąty dzień wyprawy
Dziś wypoczywamy jeszcze w Posadas. Trochę nas do tego zmusiła pogoda, bo nieco siąpi i nie chcieliśmy ryzykować zmoczenia ubrań czy nawet przemoczenia przy dłuższym dystansie, a trochę nas do tego zachęciła Ojciec Jarek, bo wyciągnął ze spiżarki wielki słój suszonych grzybów.
Argentyna – sto osiemdziesiąty dziewiąty dzień wyprawy
Nie chcą nas wypuścić nasi dobrodzieje. Dziś kolejny dzień spedzamy w Posadas u Redemptorystów. Tym razem przyjechali nas dobrzy znajomi – Ojciec Zenon wraz z hiszpańskojęzyczną ekipą Redemptorystów z San Pedro. Okazja jest podwójna. Rocznica przyjęcia święceń przez Ojca Mariana i imieniny Ojca Zenona.
Argentyna – sto osiemdziesiąty ósmy dzień wyprawy
Dziś mieliśmy w planie jechać dalej. Jednak po porannej rozmowie z naszymi gospodarzami plany się zmieniły i zostajemy jeszcze trochę… Niedziela mija zatem nieco leniwie. Wiele dziś nie robimy. Zaliczamy krótki spacer po centrum Posadas. Trochę jest pochmurno, od czasu do czasu pokropuje mikroskopijny kapuśniaczek.
Argentyna – sto osiemdziesiąty siódmy dzień wyprawy
Dziś dzień szczególny dla księdza Mariana. Obchodzi 35 lecie kapłaństwa. My przygotowujemy prawdziwie polski obiad. Rosół i mielone. Do tego gotowana marchewka, ziemniaki i surówka z pora, marchwi i jabłka. Trzeba wiedzieć, że w Argentynie w zasadzie funkcjonuje jeden rodzaj sałatki – sałata z cebulą i pomidorami.
Paragwaj – sto osiemdziesiąty szósty dzień wyprawy
Kolejny dziś dzień jesteśmy w Paragwaju. Ponieważ pada obficie od samego rana, jeszcze wczoraj zadecydowaliśmy wraz z księdzem Marianem i księdzem Jarkiem, że pojedziemy dziś samochodem. Jesteśmy tym bardzo ucieszeni, bo zwiedzamy a nie oczekujemy, aż przestanie padać.
Jedziemy do odleglejszych redukcji.