Dzisiaj rano już nawet nie włączałem telewizora. No bo właściwie z góry wiadomo jest co powiedzą w informacjach… ;). Kolejne „ofiary” i kolejne akcje przeciw działające rozprzestrzenianiu się wirusa. Rząd Kolumbii chyba sam zaczyna podobnie do innych krajów w rejonie „karmić” się „sensacyjnymi” informacjami, a właściwie je kreować.
Wszystkie wpisy, których autorem jest Wiesława Rudź
Kolumbia – Dzień 658
Niedziela wyborcza. U nas wybory już w zeszłym tygodniu były. Korespondencyjne. Przyszły do nas pakiety wyborcze z ambasady w Bogocie, zaznaczyliśmy krzyżyk (na drogę) i odesłaliśmy przy pomocy firmy kurierskiej Servientrega do stolicy Kolumbii. Wierząc oczywiście, że nasz głos ma znaczenie.
Kolumbia – Dzień 638
Dzień sześćset trzydziesty ósmy- 22.06.2020
Niby dzień jak co dzień. Lubimy poniedziałki, bo „coś” się zaczyna dziać. Odzywają się różni ludzie z Polski i można coś zaplanować czy nawet trochę coś porobić. Dziś niestety dłuższa robota, bo zapomniałam, że zapomniałam (…cóż za styl…) o PIT-28.
Kolumbia – Dzień 628
Dzień sześćset dwudziesty ósmy – 12.06.2020
Wczoraj w Kolumbii zaczął się jeden z trzech czerwcowych „długich weekendów” w tym kraju. Jest to tradycyjnie już okres w którym Kolumbijczycy, a zwłaszcza mieszkańcy stolicy kraju, czyli około 9 milionowej Bogoty, tłumnie wyjeżdżają na odpoczynek poza miasto na swoje „finki, czyli wiejskie, letnie domki i rezydencje.
Książki z wypraw
Niektórzy marzą o podróżach, niektórzy o nich czytają w książkach siedząc na kanapie. My ruszyliśmy się z „fotela” i popłynęliśmy za ocean w podróż naszego życia. Do tej pory najdłuższą z naszych podróży.
Każdemu według potrzeb….
Dla tych którzy niech chcą lub nie mogą podróżować, ale bardzo chcą o nich czytać, powstały książki z naszych wypraw, tak byście mogli być pośrednim uczestnikiem tego, co nas spotkało, czego doświadczyliśmy.
Przez Atlantyk/powrót – dwieście dziesiąty dzień wyprawy
Wsiedliśmy na statek. Chwilę trwało zanim ulokowaliśmy się i rozpakowaliśmy w kabinie. To fantastyczne uczucie, znowu w znajomym otoczeniu, bezpiecznie wracać do domu. Co prawda mój mąż mówi, że w zasadzie nie powinniśmy się cieszyć bo oto za około 4 tygodnie kończy się nasza wyprawa.