Dzień sto trzydziesty szósty 06.02.2019
Spokój cisza dużo pracy. Obiad z biskupem.. Ogórkowa. Pierwsza klasa.. Jacek powinien zostać kucharzem, nie księdzem. Ale cóż, podobno od powołania nie uciekniesz. Wieczorem krótki spacer na mieście.
Dzień sto trzydziesty szósty 06.02.2019
Spokój cisza dużo pracy. Obiad z biskupem.. Ogórkowa. Pierwsza klasa.. Jacek powinien zostać kucharzem, nie księdzem. Ale cóż, podobno od powołania nie uciekniesz. Wieczorem krótki spacer na mieście.
Dzień sto trzydziesty piąty 05.02.2019
Jak jesteśmy w jednym miejscu prze wiele dni i zajmujemy się tylko pracą (uzupełnianiem artykułów , sklejaniem filmów i tak dalej) to niewiele chce się pisać, zwłaszcza o tym, że na obiad grzybowa, a wczoraj były kopytka, a do tego wszystkiego jeszcze na kolację będzie tatar… Mięso na tatara to lomo (lomito).
Dzień sto trzydziesty czwarty 04.02.2019
Poniedziałek – znowu obiad z biskupem. Udka z kurczaka, surówka z kiszonej kapusty, robionej przez biskupa. Który biskup w Polsce robi sam kapustę kiszoną? A my oglądamy filmik z wielkiej akcji, kiedy to biskup kupił ponad sto główek kapusty, własnoręcznie poszatkował, a później, w gumiakach wlazł do beczki, która specjalnie została kupiona i udeptywał kapustę.
Dzień sto trzydziesty trzeci 03.02.2019
Niedziela nie może obejść się bez obiadu z biskupem, jest do tego dwóch księży argentyńskich, wiec rozmowy toczą się tylko po hiszpańsku. Dla nas to świetna praktyka, zwłaszcza że misjonarze są dobrze wykształceni i mają w zanadrzu mnóstwo historii, które pozwalają zarówno dobrze się uśmiać, jak i zrozumieć, jak dziwne, trudne i wyboiste ich życie jest tutaj, w Argentynie.
Dzień sto trzydziesty drugi 02.02.2019
Dzień pełen wrażeń. Po małym śniadaniu ruszamy w kierunku Gualjaina, drogą nr 12 a później jeszcze z 35 km do Piedra Parada. Piękny monumentalny fragment skalny, a tuż obok kanion, który podobno jest sławny na cały świat, gdzie wspinacze, skałkowy, uwielbiają się wspinać.
Dzień sto trzydziesty 31.01.2019
Dziś bardzo pracowity dzień. Rano (skoro świt po ósmej) wstaliśmy, kawa, śniadanie, pogaduchy z misjonarzami. Potem trochę pracy na kompach, o 12.30 delikatny obiadek, po wczorajszym rosole pomidorowa, po czym po krótkiej chwili wytchnienia ruszamy w kierunku Trevelin.
Dzień sto dwudziesty dziewiąty 30.01.2019
Jesteśmy w Esquel. Przyjechaliśmy wczoraj. Nocujemy u Redemptorystów. Trochę pomyliliśmy domy i od razu trafiliśmy do biskupstwa. Ale widać tak miało być. Poznajemy przez przypadek Mariusza, który rezyduje w Lago Puelo. Później dołączają do nas Jacek (przyjaciel Jarka) i Piotr.
Dzień sto dwudziesty ósmy 29.01.2019
Dziś dzień drogi. O 8.20 wyruszamy w kierunku Esquel. Na śniadanie trochę wczorajszych czereśni i rogaliki (medialunas). Droga przez patagońską prowincję Chubut jest długa, monotonna, dookoła jak okiem sięgnąć tereny pokryte charakterystycznymi kępami wysokich traw. Mijamy Rio Mayo, miejsce gdzie byliśmy cztery lata temu.
Dzień sto dwudziesty siódmy 28.01.2019
Rano pierwszy raz od długiego czasu jest ciepło. Można wyjść w krótkim rękawku z samochodu, pomimo, że wieje bardzo duży wiatr. Bardzo duży. Chwilę kręcimy się po mieście, staramy się doładować naszą komórkę, ale okazuje się że to trochę trudne.
Dzień sto dwudziesty szósty 27.01.2019
Jak to Krzysztof mówi, wyszliśmy dziś ze swojej strefy komfortu (zona of comfort). Rano wstaliśmy skoro świt, obudziłam się o wpół do siódmej i pojechaliśmy do Parku Jeinimeni zrobiliśmy tak zwane pierwsze mały kółko, czyli ponad 7 km trekkingu, podczas którego oglądaliśmy piękne skały, niewielką jaskinię rąk (podobną jak cztery lata temu w Argentynie), a także specjalne formacje skalne zwane Valle Lunar (dolina księżycowa).