Dzień pięćset dwunasty – 17. 02.2020
Dziś ponownie dzień nieśpieszny i spokojny ale tylko od południa. Do południa bowiem, tuż po śniadaniu o 10.00 jedziemy do domu Ernesta Hemingway’a. Ten nagrodzony w 1954 roku nagrodą Nobla za swoją twórczość pisarz, mieszkał ponad 20 lat na Kubie, gdzie miedzy innymi najpierw wynajmował, a później kupił Fincę Vigia, czyli ziemską posiadłość, o 13 km oddaloną od Hawany, z pięknym widokiem i naprawdę urokliwie położoną. Zwiedzam, bo podobno kiedy Hemingway zdecydował się tuż po rewolucji w 1960 roku wyjechać (wrócić) do USA, zostawił swój cały dom w nienaruszonym stanie. Meble, książki, naczynia, ozdoby, trofea z afrykańskich podróży, wszystko to zostawił na Kubie i wrócił do Idaho w Stanach. Dom robi na nas spore wrażenie, cała rozległa posiadłość z boiskiem do tenisa, basenem (niestety bez wody), dom, wieża widokowa (gdzie miedzy innymi pisarz korzystał z teleskopu by oglądać gwiazdy czy też inne obiekty…).
Autor opowiadania „Stary człowiek i morze”, które to opublikował w 1952 roku, za do dostał rok później nagrodę Pulitzera był niewątpliwie wielkim intelektualistą, ale też otaczał się zawsze kobietami (miał cztery żony!!!) i nie wylewał za kołnierz, ,o czym wielu wie.
Był zagorzałym wędkarzem, na Kubie ukochał sobie turnieje połowu Marlina, w czym był bardzo dobry. Ze Stanów sprowadził łódź PILAR, która do dziś stoi w ogrodzie Finki Vigia. Tuż obok łodzi można znaleźć cztery nagrobki psów. Hemingway był podobno wielkim miłośnikiem zwierząt, szczególnie psów i kotów..
Później jedziemy zobaczyć park Lenona. Tak. Park Johna Lenona na Kubie, w Havanie. Na ławce pomnik Lenona, a starsza kobieta, która „pilnuje” tego posągu czy też rzeźby, na czas zdjęć nakłada mu (jej) okulary, charakterystyczne dla Lenona. Jak turyści odjeżdżają, zdejmuje okulary i chowa do kieszeni. To ciekawe.. Ale podobno wiele okularów już zginęło… Nie znamy jeszcze historii ego posągu. Przecież Lenon nigdy na Kubie nie był, mało tego był raczej tu zakazany. Muszę poczytać…
Po południu trochę łazimy jeszcze po naszej dzielnicy, by finalnie wylądować w pokoju i się nieco rozdzielić. Godzina dla każdego dziś osobno. Potem jemy obiad, lody i wieczorne rozkoszowanie się Cuba libre na tarasie..
——————————