349. Sami w niedzielę

349 dzień wyprawy

To chyba będzie jedna z najbardziej leniwych niedziel, jakie sobie jesteśmy stanie wyobrazić. Szykuje sie też czas na nadrobienie zaległych lektur. Parę dni temu na półce odkryłam biografię Ryszarda Kapuścińskiego, napisaną przez Artura Domosławskiego, także nie omieszkałam się zagłębić w tą opowieść. Trochę tak, że właśnie rozumiem, o czym autor pisze, odzierając mistrza z przesadnego uwielbienia, robiąc bardziej z niego człowieka niż reportera. Nie dało się ukryć jego bajania i koloryzowania, tworzenia własnych rozbudowanych przemyśleń i refleksji, nie do końca bazujacych na faktach. Lektura ciekawa, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że porywająca.

Po południu orientujemy się, że wcale tak nie będzie, że będziemy się lenić. Ja piszę tekst do książki, Krzysiek zajmuje się innymi sprawami, bardziej logistyczno organizacyjnymi.

Zostaliśmy sami, tylko z psem. Iwona i Andrzej pojechali na sześć dni na narty.

11.01.2024

—————————