334. Hawajskie wakacje…

334 dzień wyprawy

Dzisiaj równie intensywny dzień, co wczoraj, chociaż można powiedzieć, że mocno plażowy. Bo przecież czego jak czego ale plaż na Hawajach jest dostatek… Dzień może mniej obciążający niż wczoraj, bo zdecydowanie zrobiliśmy mniej kilometrów i byliśmy na zdecydowanie niższej wysokości niż wczoraj ( a przypominam, wczoraj wjechaliśmy na Mauna Kea na prawie 14 tysięcy stóp… :).

332. Honolulu – Kona

332 dzień wyprawy

Dzisiaj mamy przelot na największa wyspę Hawajów. Wstaliśmy rano znowu wcześnie, ale nic to, bo i tak budzimy się wcześniej. Nie oszukasz jednak organizmu… W każdym razie jeszcze po ciemku, a raczej o brzasku piłam kawę z widokiem na Honolulu, potem zjedliśmy jajecznicę na śniadanie, ogarnęliśmy się, spakowaliśmy się i ruszyliśmy na przystanek autobusowy.