158. Talkeetna i problemy z autem…

158 dzień wyprawy

Wczoraj zatrzymaliśmy się na nocleg nad rzeką. Duże łachy piachu, sporo miejsca, co spowodowało wielki tłok. Jest piątek, a do tego wakacje, także było pełno przyczep, kamperów , vanów i namiotów. Zrobiliśmy sobie podpłomyki na ognisku, ale gdzieś około 22 okazało się, że stojący niedaleko rodzinnie sześć przyczep kampingowych  z nastolatkami pozwoliło im pojeździć crossem, na motocyklach crossowych. Po prostu dramat . Hałas i upalanie. Wyjechaliśmy czym prędzej stamtąd i stanęliśmy po drugiej stronie , ledwo znaleźliśmy miejsce, bo czasem zdarza się też tak, że oznaczone na Ioverlander miejsce jest niewłaściwie, błędnie i nie można trafić. Jakoś nam się udało, choć nie było łatwo. Za to w nocy nie było gorąco a ponieważ staliśmy w lesie, dookoła nas drzewa, także było ciemnawo. Zjechaliśmy już wystarczająco daleko od koła podbiegunowego, by robiło się ciemnawo w nocy…

Rano ruszyliśmy kawałek dalej, zatrzymaliśmy się na najbiższej stacji benzynowej, Krzyśkowi nie daje spokoju ten wyciek, czy lekkie pocenie się skrzyni biegów. Wkurzamy się coraz bardziej co mocno rzutuje na relacje między nami. Ile można się mierzyć z problemami? Ja rozumiem że cały czas, ale bez przesady.. Kiedyś musimy mieć wytchnienie. Po paru nieporozumieniach jedziemy do Talkeetny. To urokliwe miasteczko, pełne klasycznego alaskańskiego wyglądu, napakowane sklepami z pamiątkami. Coś jak Jurata, a raczej Chałupy kilkadziesiąt lat temu..

Potem jedziemy już prosto do Anchorage i tu śpimy na parkingu przy Cabelas.

04.08.2023

——————————-