731 dzień wyprawy
Pączków to się nie podejmuje robić, ale faworki to co innego. Chruściki wychodzą mi całkiem dobrze wobec tego od rana zabieram się za produkcję. Zgniatam ciasto, wałkuję, kroję, przekładam, smażę, odsączam z tłuszczu, obsypuję pudrem. Jemy. Życie ma sens.



Na budowie znowu problemy. Aż się nie chce o tym pisać.
27.02.2025