Dzień sto trzeci 04.01.2019
Rano spokojne śniadanko w hotelu. Tak, zwykle medialunas na śniadanie, także jak to bywa, wypijamy kawę i nie czujemy się do końca pełni. Trudno. Odbijemy sobie na obiad…

Dziś fantastyczne spotkania z bohaterką naszej pierwszej książki – Gracielą Antonowicz. Mamy niewiele czasu, ale możemy powspominać to co było i trochę porozmawiać o przyszłości. Takie spotkania zwykle są bardzo wzruszające.

Rano – wielka niespodzianka. Krzysztof postanawia spełnić jedno z moich marzeń i idziemy zwiedzić teatr Colon. Jeden z najpiękniejszych teatrów w całej Ameryce Południowej. Duże emocje, ogromna fascynacja tym miejscem i radość, że mogę być wewnątrz tego wspaniałego obiektu.
Po południu obchodzimy trochę miasto, idziemy na słynne uliczki w centrum, dookoła Obelisku. Przechodzimy obok Casa Rosada – siedzibę prezydenta.

Wieczorem próbujemy empanadas i na koniec wieńczymy wieczór piwem… Nie byle jakim, bo argentyńskim quilmes…
