732. Różne rzeczy

732 dzień wyprawy

Od wczoraj różne rzeczy się dzieją. Po pierwsze przygotowuję sobie skrzyneczkę na przechowywanie warzyw i owoców. Szlifuję i wygładzam.

Po drugie kurier z Amazona wczoraj też nie dotarł. Musieliśmy zamówić na adres amerykański Iwony. Nie ma wyjscia. Po trzecie koliberki ciągle przylatują i aż serce rośnie…

UPDATE: kurier z Amazona jakoś dotarł w trzecim dniu próby doręczenia paczki…

28.02.2025

731. Tłusty czwartek

731 dzień wyprawy

Pączków to się nie podejmuje robić, ale faworki to co innego. Chruściki wychodzą mi całkiem dobrze wobec tego od rana zabieram się za produkcję. Zgniatam ciasto, wałkuję, kroję, przekładam, smażę, odsączam z tłuszczu, obsypuję pudrem. Jemy. Życie ma sens.

730. Czas na farbę

730 dzień wyprawy

Nie ma co czekać, raz na cztery, pięć tygodni trzeba farbę zrobić bo odrost przecież będzie niemożliwy. A nie można dopuścić do tego, żeby jakieś siwe włosy było widać. Co to, to nie… Zwykle robimy sobie nawzajem, ja Iwonie Iwona mi.

729. Wtorek i jego uroki

729 dzień wyprawy

Codzienna rutyna: ćwiczenia, koktajl zielony, dziś także czereśnie, bo trafiły się juz na targowisku, nawet nie takie drogie, kilogram w przeliczeniu za 5 USD.

Po południu jadę z Iwoną załatwiać granity i inne pierdoły. Zamawiały też poręcze na schody.

727. Testujemy meksykański Amazon

72 dzień wyprawy

Jak to zrobić, żeby zamówić i żeby doszło? Testujemy tego Amazona. Nie mamy za grosz zaufania do meksykańskich zwyczajów. Ale w ubiegłym tygodniu juz testowaliśmy paczkomat i udało się podjąć przesyłkę. Teraz zadecydowaliśmy zamówić coś do domu. Nie tyle zdecydowaliśmy, co Amazon zadecydował pośrednio za nas, nie można bowiem przy większych przesyłkach zamawiać do paczkomatu.

726 . Rocznica porodu. Świętujemy

726 dzień wyprawy

Niby świętujemy to znaczy do dwunastej w południe, czyli do 21 w Polsce załatwiamy wszystkie sprawy, telefony, życzenia. Potem pracujemy usilnie nad usprawnieniem slajdera. Smarujemy go specjalnym płynem/smarem/nawilżaczem. Czyścimy uszczelki i też je naoliwiamy, bo muszą chodzić tak trochę „nie na sucho”.

725. Dzień na rower

725 dzień wyprawy

Piękny dzień. Może nie jest super ciepło, bo w krótkim rękawku to zimno ale za to na rower to idealna pora. Słońce świeci, błękitne niebo, tacoski, jedne z mięsem, drugie z krewetkami. No żyć nie umierać.

Szykujemy się jutro znowu to spuszczenia wody szarej i czarnej z Luisa.

724. Wizyta u Madzi

724 dzień wyprawy

Wspaniały dzień. Jadę do Madzi. Już się nie widziałyśmy bardfzo długo i długo już nie rozmawiałyśmy sam na sam. Dużo plotek, dużo uwag, dużo sugestii, dużo wymienianych poglądów i spojrzeń perspektywicznych na różne tematy.

Dzień wspaniały. Robi się coraz cieplej, można rowerować, rozkoszować się ciepłem.

723. Rowerowy spacer

723 dzień wyprawy

Playas ma swój urok. Niezaprzeczalnie. Mimo, że trochę śmierdzi nieczystościami. Zewsząd. Czasem mam wrażenie, że to piasek na plazy śmierdzi..

Idąc promenadą, można podziwiać kolorowe murale i graffiti na słynnym ogrodzeniu granicznym, które symbolizuje podział, ale i artystyczny głos nadziei.