183. Cisza spokój, regeneracja

183 dzień wyprawy

Zbieramy siły, robimy filmy. trochę pracujemy, te nasze przepisowe 5 godzin, odchwaszczanie zajmuje sporo czasu. Ale poza tym spędzamy leniwie czas, ciesząc się ciszą, spokojem. Pełna regeneracja. Jak widać tego nam było potrzeba. Co prawda między nami są różnice zdań co do planowanej długości pobytu w tym miejscu… Ale tą kwestie zostawiamy na później.

182. Odwiedziny Niedźwiedzia

182 dzień podróży

Tego nikt się nie spodziewał. Albo inaczej, wiedzieliśmy, że w Kanadzie są niedźwiedzie, wiedzieliśmy że w Salmon Arm są niedźwiedzie. Wiedzieliśmy, że tu na posesji gdzie mieszkamy, w ogrodzie, widziany był niedźwiedź (są dowody w postaci fotografii, a także zeznań właścicielki nieruchomości, nawet zamrażarka na zewnątrz jest zabezpieczona łańcuchem, bo podobno miś się do niej dobierał…).

181. Słodka niedziela…

181 dzień wyprawy

Dziś pyszne drożdżowe ciasto. Niedzielne. Ale niedziela mija nam leniwie i tylko wizyta Heidi, przyjaciółki pani domu mobiilzuje nas do ponad dwugodzinnej pogawędki. Heidi jest Niemką, także jej angielski jest z silnym niemieckim akcentem. To spore wyzwanie lingwistyczne, ale dajemy radę…

Poza tym podlewamy ogród, głaszczemy kota, karmimy go, dbamy by miał zawsze pełne miski.

179. Jedziemy do Salmon Arm na zakupy…

179 dzień wyprawy

Korzystając z okazji że mamy do dyspozycji całą kuchnię i to nawet bardzo dobrze wyposażoną, jedziemy na większe zakupy. Na szczęście w Salmon Arm jest Wolmart. Tam przyzwyczailiśmy się kupować większość potrzebnych rzeczy. Poza tym sąsiadka naszej gospodyni odwiedziła nas i powiedziała że w mieście jest też jeszcze jeden w miarę tani i dobry sklep spożywczy.