232. Las Vegas dzień kolejny

232 dzień podróży

W sumie to się nawet wyspaliśmy. Mamy pokój z dwoma dużymi łóżkami, także śpimy wygodnie, osobno, każdy może się rozłożyć na swojej wygodnej przestrzeni. Rano robimy kawę, jemy drobne śniadanie. Odpoczywamy. Niestety nie ma internetu w pokoju, także stronę uzupełniamy już na basenie, na wewnętrzym dziedzińcu hotelu. Tam jest internet. Sporo ludzi, bo i hotel jest całkiem duży i ma wiele pokoi.

Las Vegas kolejny dzień. Tak jak już mówiliśmy to naprawdę pełne kiczu miasto, które jest wspaniałą rozrywką dla wszelakich ludzi, którzy wiodą nudne, szare życie, dla których zabawa podziałać relaksu, rozrywki.

Dzisiaj sporo czas poświeciliśmy na ogarnięcie spraw związanych z ubezpieczeniem auta. Okazało się, że do ubzpiczenie przypięta jest automatyczna płatnośc kartą. Nasze ubezpieczenie kończy si e24 pażdziernika. Musieliśmy chwilę , by załatwić z firmą pośredniczącą w naszym ubezpieczeniu Greenpoint, by załatwić odpięcie karty kredytowej od naszego ubezpieczenia, tak by automatycznie nie pobrali nam ponad 1000 USD na kolejne pół roku.

Dziś obiad też na sucho, gotujemy jajka, podjadamy nasz chleb, a około 16 ruszamy na miasto. Naziemnym pociągiem monorail wyjechaliśmy znowu do centrum Vegas. Zaczęlismy tym razem od hotelu Sahara i stamtąd szliśmy sobie główną ulicą Strip. Rzeba przyznać, że Las Vegas aż kipi kiczem, bogactwem, rozrzutnościa architektoniczną, w której ewidentnie widać kompleksy na punkcie starego kontynentu (Europy). Jest więc imitacja wierzy Eiffla, jest włoska Wenecja jakby przeniesiona do Las Vegas żywcem, łącznie z kanałem i gondolierami, którzy w swoich charakterystycznych strojach przewożą turystów łodzią.

Są greckie, starożytne akcenty Rzymskie pałac, włoski hotel Bellagio robi na nas największe wrażenie swoim przepychem, architekturą,  wykończeniem wnętrz, dekoracjami (zgodnie z porą roku są one jesienne i  silnie związane z hallowen), a nade wszystko najpiękniejsza fontanna która co kilka, kilkadziesiąt minut daje prawie minutowy spektakl wodnych akrobacji z wodnych dysz, przy akompaniamencie muzyki płynącej z głośników. W Las Vegas na wszystko jest miejsce, są knajpy, restauracje, bary. Dookoła czuć rozbrajający zapach marihuany. Po prostu jest prawie wszechobecny, zwłaszcza przy barach z alkoholami, podawanymi w udziwnionych raczej plastikowych szklanicach, czasem przypominających kształtem lampę Alladyna, albo wodną fajkę.

Im ciemniej jest, tym bardziej na ulicy zaczepiają Cię rewiowe panienki, brane w kabaretki, pióra, kuse spódniczki, Wszystko po to , by zaprosić Cię do jednego z barów.

W każdym miejscu gdzie to tylko możliwe roje automatów do kier. Po prostu pełno. Wszystkie nęcą kolorowymi lampkami, które mienią się barwami.

My dziś świętujemy. Idziemy na obiad do restauracji. Piję lokalne piwo (podobno browar Las Vegas) oraz po burżujsku jem łososia atlantyckiego podanego na Quinna ze szpinakiem, pomidorkami koktajlowymi i drobna fasolą. Pyszne.

Krzysztof wybiera amerykańską kuchnię i zamawia wypasionego hamburgera z frytkami.

Najedzeni oglądamy jeszcze wieczorny pokaz fontannowy przy hotelu Belaggio i monorail wracamy do hotelu, pełni wrażeń, nasyceni światłami i atmosferą Las Vegas. Mijamy wielką kulę Sphere, która jest czymś na kształt kinoteatru, miejscem gdzie przedstawiają filmowe pokazy z hologramami i ferią barw. Z zewnątrz jest to ekran w kształcie kopuły naładowany pikselami gdzie całą dobę różne barwne obrazy i formy pokazują się dla turystów i mieszkańców tej metropolii.

Nasyceni zasypiamy szybko.

17.10.2023