380. Czas leci jak oszalały !

380 dzień podróży

Dzień trochę na budowie (Krzysztof), ja skończyłam pierwszy końcowy szkic (jak to brzmi) pracy pt. Jak sztuczna inteligencja wpływa na interakcje społeczne. Trochę mi to zajęło, bo cztery rozdziay teoretyczne, które były zdecydowanie rozstrzelane, ięc wymagały wiele poszukiwań źródeł.

Dzień wspaniały, bo dziś zjedliśmy pyszny obiad, schabowe i mizeria, Krzysztof jeszcze pouzgadniał z Iwoną wiele spraw związanych z budową.

A tytuł dzisiejszego wpisu odzwierciedla kolejne refleksje pojawiające się zwykle, podczas pisanie tego dziennika blogowego. Bo niby nic się nie dzieje, nie podróżujemy jako tako teraz, siedzimy w jednym miejscu, poznajemy Meksyk, czy też jego wycinek coraz lepiej, poznajemy relacje, mentalność ludzi. Pogłębiamy słownictwo (la mordida to łapówka) i tak dalej. Dni jednak przynajmniej dla nas mijają spokojnie, bez super presji. Oczywiście myślimy nad dalszą podróżą. Jest wiele wersji i ciągle się zastanawiamy co wybrać. Na razie skłaniamy się mocno do tego, aby jednak pozostać tu w Rosarito jeszcze trochę, pomóc w budowie kolejnego domu, być może też trochę zgromadzić pieniędzy, by móc spokojniej wyruszyć. To jest też trochę powiązane z tym, czy uda nam się sprzedać Defendera. A ceny w internetach są różne. Nawet 90 tysięcy USD za ten nasz rocznik, ale to ktoś chyba coś przesadził :).

Amerykanie wolą jednak jak autko się świeci, czyli lakier musi być na połysk i najlepiej bez wgniotek… 🙂

13.03.2024

————————————