Dzień pięćset trzeci – 08. 02.2020
Dziś sobota. Nie bardzo wiemy na co się dziś zdecydować. To znaczy co wybrać na kolejny cel naszych odwiedzin w mieście Meksyk. Jednak po śniadaniu decydujemy wreszcie odwiedzić muzeum Diego Rivery. Mamy tam bilety, które zostały po odwiedzeniu poprzedniego muzeum, zatem byłoby szkoda je zmarnować…
Muzeum zostało zaprojektowane jako swoisty zamek Diego Rivery, męża Fridy Kahlo, aby przechowywać jego kolekcję dzieł precolumbijskich, które Digo zbierał od 1920 roku.
W głównym budynku w dolnej i środkowej części znajduje się bogata kolekcja archeologicznych elementów kultury meksykańskiej, w górnej części znajduje się wystawa poświęcona Diego Rivera.
Projekt muzeum naśladuje teocalli, co oznacza „dom bogów”. Został zbudowany z kamienia wulkanicznego pobranego z ziemi po erupcji wulkanu Xitle i rodzimych elementów architektonicznych, w ten sposób można poznać przed konkwistadorskie korzenie.
Mnogość eksponatów, głównie figurek, rzeźb wszelakiej maści okresu prekolumbijskiego robi na nas ogromne wrażenie. Podobno Frida sama mówiła, że Diego, z wielką uwagą i delikatnością a także przywiązaniem traktuje wszystkie swoje kolekcje dzieł prekolumbijskich. Piękne, niektóre mocno obłupane figury i rzeźby pokazują też jak bogaty był ten świat, przed Hiszpanami, którzy uderzyli w ten kontynent, na trwale zapisując swój ślad.