7. Królewski Madryt

7 dzień wyprawy

Trzeba przyznać, że Madryt robi wrażenie i jak się go zwiedza, to naprawdę jest monumentalny, zapierający dech w piersiach a nawet spektakularny. Nieco podobny do Buenos Aires, ale inny. Jest jakisś inny klimat, jakiś inny duch. Jest bardziej klasyczny, bardziej elegancki. Ale też bardziej taki solidny. Tak się wydaje. Takie są odczucia.

Poranek był ciekawy. Robiliśmy test. Bynajmniej nie ciążowy. Krzysiek dalej kaszle i gorączkuje, więc zadzwoniliśmy do ubezpieczyciela i poprosiliśmy o wizytę lekarską. Oddzwoniono do nas w ciągu dwóch godzin i okazało się, ze zamówiono wizytę domową. Co prawda na 20, ale trudno… W ramach polecenia przez osobę umawiającą wizytę poszła do apteki i kupiłam test na Covid i grypę, taki Combo. Krzysiek musiał się wymazać i przeprowadzić próbę. Test. Na szczęście nie wyszły mu żadne wirusowe choroby, wiec chyba jednak jest po prostu przeziębiony bardziej niż zwykle. Albo zapalenie gardła.

Kiedy już załatwiłam sprawunki, drobne zakupy śniadaniowe, kiedy już zjadła, pojechałam do centrum, zobaczyć jak wygląda Madryt od środka. Kupiłam bilet na metro (opłaca się kupić 10 przejazdów), a raczej doładowałam kartę metrową i już po chwili siedziałam w metrze. Ciekawostka – na dziesięć osób w wagonie metra trzy czytają książki (!) dwie patrzą przed siebie a reszta wgapiona jest w swoje telefony. Nie patrzą w ekran telefonów raczej osoby starsze.

Madryt piękny. Naprawdę ciekawe miasto. Urocze, zachwycające, spełniające wiele oczekiwań odnośnie doznać architektoniczno-estetycznych.

6 marzec 2023

—————————————