777 dzień wyprawy
Dziś poniedziałek niezwykle pracowity. Wstaję skoro świt a i tak za późno, bo juz od piątej słychać szczęk rozkładanych stołów i zadaszeń Aluminiowe rurki składane jedna w drugą wydają charakterystyczny dźwięk.
Biegnę zająć miejsce przy bramie. Otwieram szeroko, wystawiam stół i walizkę z ubraniami z darów (głównie z szaf i magazynów Iwony). Rzeczy sprzed dziesięciu i dwudziestu lat. Spodnie, szmizjerki, bluzki, koszule. Wintage.. jak to ładnie mówią.
Przy okazji wyciągam też tablicę z napisem parking i umieszczam między dwoma pustakami przy wjeździe.
Trzeba dziś na tacosa zarobić.



14.04.2025