Boliwia – Dzień 223

Dzień dwieście dwudziesty trzeci 04.05.2019

Niby znaleźliśmy spokojne miejsce na nocleg wczoraj wieczorem, ale po godzinie musieliśmy się przenieść, bo na pustkowie przed miastem na którym byliśmy, przyjechali jacyś ludzie i oświetlali nas reflektorami auta. Nie spodobało nam się to i odjechaliśmy z tego miejsca na miejską stację benzynową YPF. Spaliśmy spokojnie do rana, zimno było bardzo, ogrzewanie słabo nam działa, najprawdopodobniej czujnik temperatury wysiadł. Chyba zamówimy nowy z Polski… O 9.00 przekraczamy granicę. Idzie szybko i sprawnie, odprawa jest zintegrowana – argentyńsko boliwijska. Dwa okienka i naprzód. Witaj Boliwio!!

Jak to w każdym przygranicznym miasteczku kwitnie handel. Boliwijczycy handlują wszystkim, jakieś ciuchy, radia, telewizory, komórki, wymiany walut, jedzenie, picie i tak dalej i tak dalej. Różńicę widać od razu. Boliwijki poubierane w sto warstw, charakterystyczne długie spódnice i prawie wszystkie kobiety w jakiś nakryciach głowy. A to meloniki, a to kapelusze a to kapelutki i inne zmyślne odmiany kapelusików.

Stosunkowo wcześnie dojeżdżamy do Tupizy. Mamy tu namiar na dwóch polskich księży. Niestety. Głównodowodzącego nie ma, musimy czekać. Przy okazji rozmawiamy z O. Kazimierzem i znowu tysiące anegdot i przypowieści. Wszystko w nowej książce….

Załapujemy się na obiad, co nas trochę dziwi – wszystko bardzo dobre kucharka jest Boliwijką , ale i zupa (rosół z makaronem i ziemniakami) i sałatka ziemniaczana (z pomidorem, ziemniakami, marchewką , groszkiem i majonezem) i mięso (mielone wołowe) wszystko całkiem smaczne i doprawione. Wreszcie jakiś smak.

Później przyjeżdża O. Max. W ciągu godziny ogarniamy  to co zaplanowaliśmy. Trochę słabo, bo w Tupizie zlikwidowali pocztę. Głowimy się, ze DHL dostarczy tu przesyłkę z naszą kartą płatniczą czy nie??

Na razie postanawiamy ze będziemy w kontakcie, może wrócimy w przyszłym tygodniu. Zobaczymy.

IMG_7599

Jedziemy do Uyunii, bo tam umówiliśmy się z Anką, motocyklistką.  Nie dojeżdżamy jednak. Droga z Tupizy do Uyunii jest delikatnie mówiąc bardzo wymagająca. Cały czas góra dół, zakręty przypominające wielokrotne serpentyny, ciągle w górę, potem w dół. Wysokość utrzymuje się miedzy 3500 m npm do 4000.  Dojeżdżamy do punktu widokowego na górę Cholorque i tam śpimy.