Boliwia – Dzień 296

Dzień dwieście dziewięćdziesiąty szósty  16.07.2019

Wczorajszy wieczór filmowy pokazał jak niewiele zmieniła się Boliwia. Przynajmniej w naszych oczach. Ale naprawdę obrazy z Tupizy z 1995r, zwłaszcza architektury i okolic miasta nie wiele różnią się od dzisiejszych. Może spowodowane to jest surowością okolicy. Nagie skały i prawie brak roślinności nie sprawia zbyt przyjaznego wrażenia. Chociaż ludzie, a konkretnie moda jest inna. Nawet bardzo. Widać mnóstwo akcentów kolorystycznych z tamtych lat… Jednak pora wracać do rzeczywistości ! Dziś od samego rana ponownie „walka” z materią. A właściwie to z bagażnikiem. Co prawda po wczorajszej naprawie dziś z samego rana ponownie włożyliśmy go na górę. Jednak Herman postawił sobie chyba za punkt honoru, aby w przyszłości już nam nie pękał. Dlatego dorabia specjalne łapy, które będą dodatkowo podtrzymywały konstrukcję. Zobaczymy czy ten patent zadziała i jak długo całość wytrzyma do ponownego pęknięcia… Raczej te modyfikacje mu nie zaszkodzą.

sdr sdr sdr

Ja mozolnie element za elementem podłączam ponownie oświetlenie zewnętrzne i mocuje platformy ze sklejki. Trochę się przy tym wstrzymuje, bo muszę zostawić miejsce na spawanie elementów dorabianych przez Hermana. Pod koniec dnia kończymy grubsze prace i maluję owe elementy, zapobiegając ich rdzewieniu. To był długi dzień. Jednak na tym nie koniec. Wieczorem w towarzystwie Padre Maxa i Kazimierza jemy spagetti, przygotowane przez moją żonę. Ja już nie miałem siły na gotowanie…

 oponeo6 oponeo5