Dzień trzysta pierwszy 21.07.2019
Noc przebiegła koszmarnie. Zimno, dłonie zdrętwiałe, budziłam się co chwila. Sucho w ustach. Krzysiek się przyzwyczaił do wysokości, ale mi ciągle brakowało oddechu. Ciągle nie mamy urządzenia, które reguluje dopływ tlenu na wysokościach w ogrzewaniu postojowym. Wynik jest taki, ze w nocy zimno i zimno, ogrzewanie się wyłącza i nie działa. Najgorszy jednak jest ogólny słaby stan fizyczny i trudności z oddychaniem zwłaszcza w nocy. Zero stopni w samochodzie w nocy, to nie przelewki…znaczy to, ze na zewnątrz pewnie z minus 10.
Ruszamy około 10.00, po śniadaniu, szybkie płatki owsiane na mleku i bułki z serem. Podejmujemy heroiczną decyzję, ze kontynuujemy podróż po parku. Wydane pieniądze mobilizują nas do wykorzystania biletu i zobaczenia kilku miejsc w parku.
Krajobraz jest mocno pustynny, ,dookoła pełno wulkanów, a tym samym mnóstwo wulkanicznych „odpadów” głazów kamieni i skał. Najładniejsze jest miejsce zwane Pustynia Salwadora Dali (desierto del Salvador Dali). to piaszczyste miejsce z okrągłymi jak kule kamieniami. PIęknie.
Na jednym z wzniesień przekraczamy dla nas magiczne 4900 mnpm. Tak wysoko to nas chyba jeszcze nie było.
Jedziemy do Laguna Colorada, która jest ogromna, z mnóstwem różowych flamingów. Czerwono niebieska woda, kolory pochodzą od ciepłych źródeł, które zasilają lagunę… Zimny wiatr powoduje, ze każde wyjście z auta zamraża nas. Dziury, koleiny i inne problemy, totalnie i fatalnie wpływają na stan defenera, który jednak dzielnie wytrzymuje te niedogodności. Oprócz lekko opuszczonego bagażnika, nic złego się nie dziej. Mamy lekki stres, ponieważ, paliwo, które mieliśmy w dodatkowych kanistrach, kończy nam się, dolewamy ostatnie 40 listów, licząc na to, ze fatalna droga nie wpłynie znacząco na większe zużycie paliwa.
Później dojeżdżamy do formacji skalnych, wśród których jest słynny arbol de piedra. Kilkumetrowa formacja skalna, jest słynna w Boliwii i odwiedza ją mnóstwo tursytów. Tylko podczas naszego godzinnego postoju, było tam mnóstwo turystów w ponad 10 autach…
Na noc postanawiamy zjechać z powrotem do Laguna Colorada. Jest ona w lekkim zagłębieniu, mamy nadzieję, że ochroni nas przed wiatrem. Niestety nie ma za dużo do jedzenia. Znowu makaron. I nic do niego. No tylko żółty ser… trudno
W nocy znowu zamarzają szyby,…