Dzień czterysta szósty 03.11.2019r
Dziś w ramach odpoczynku po wczorajszym ciężkim i wyczerpującym dniu mamy w planach poobcować trochę z naturą. W okolicy jest mnóstwo ciekawych miejsc do trekingów i wędrówek w górach. Jednak trzeba bardzo uważać, bo dzikie zwierzęta są tu codziennością. Mieszkańcy opowiadają, że występuje tu sporo jadowitych węży, owadów, czy drapieżne pumy…
Padre Łukasz po raz kolejny zabiera nas do auta i wraz Mercedes i Karoliną zapuszczamy się na wąskie i błotniste ścieżki rezerwy przyrody Tapichaleca. Miejsce to słynie z wielu gatunków rzadkich ptaków. Na dowód tego z recepcji spotykamy grupkę starszych Amerykanów z ogromnymi aparatami fotograficznymi, miłośnicy ptaków…
Małe i szybkie kolibry są niesamowite i można oglądać je godzinami. Jednak my zapuszczamy się mało uczęszczaną ścieżką, prawie całkowicie zarośniętą przez roślinność. Unikając poślizgnięć zataczamy ogromne koło wokół wzgórza. Co jakiś czas przystajemy aby podziwiać okoliczne wzgórza. W parku jak podaje statystyka spada do 5 m deszczu rocznie ! Odczuwamy to na własnej skórze już na powrocie kiedy to zaczyna ponownie padać…
Wieczorem spora impreza. Padre dziś właśnie obchodzi urodziny. Niektórzy mieszkańcy zorganizowali przyjęcie. Jest wielki napis 31 lat, bo tyle właśnie dziś kończy solenizant. Jest sporo jedzenia i niespodzianka dla nas. Pieczona świnka morska…
Do późnych godzin wieczornych siedzimy i rozmawiamy. Potem zaczynają się śpiewy i przygrywki na gitarze. Gdyby nie to, że jutro kolejne obowiązki pewnie zastałby nas biały ranek na tej imprezie…
——————————-