Kolumbia – Dzień 543

Dzień pięćset czterdziesty trzeci – 19.03.2020

Budzimy się rano. Jest przyjemnie, dosyć ciepło. Sprawdzamy internet, nowe wiadomości na temat ograniczana lotów międzynarodowych w Kolumbii od 23 marca. Ograniczania czy raczej całkowitego zakazu. Barbara i Carlos są niezwykle mili, ale przyjechał właściciel miejsca gdzie pracują i nie wiadomo jak się sytuacja potoczy. Różne okoliczności zmieniają się z godziny na godzinę. My zbieramy się wcześnie, tuż przed dziewiątą.

nowe023

Jedziemy w stronę campingu casa blanca surf, tam gdzie już byliśmy wcześniej. Robimy jeszcze zakupy warzywno owocowe, bierzemy pod uwagę kwarantanne lub odosobnienie.

nowe024

Jest jeszcze opcja że wynajmiemy lokum w Santa Marta. Ale to zobaczymy… Jem jeszcze moje ulubione arepas z serem (con queso) i już powoli jedziemy.

dav

nowe006

Dojeżdżamy do bramy campingu, a tu pozamykane. co prawda jako tako bramy nie ma, ale jest żółta taśma z kartką z napisem zamknięte (cerrado). Co robić. Jesteśmy załamani. Podchodzę do maleńkiego baru naprzeciwko wjazdu. Kolumbijczyk mówi, że chyba wczoraj zamknęli, ale ktoś jest w środku. Idę. Na pierwszy ogień jestm zdziwiona, bo są dwa auta w środku typowy bus i kamper podróżniczy. Ok. Sprzątająca Kolumbijka mówi, że nie, że zamknięte, potem domagam się rozmowy z właścicielem i tłumaczę mu, że tylko do Riohacha pojechaliśmy, że przecież mnie poznaje (jak to dobrze czasem rzucać się w oczy), że to ja, że tu byliśmy, i wróciliśmy. I na szczęście nas wpuścił.

Te dwa samochody które tu stoją to czwórka Hiszpanów i drugi para Argentyńczyków. Podobno podróżują wspólnie. tydzień temu ostatnim rzutem na taśmę przerzucili się z Panamy. Czekają. Coś wspominają w rozmowie, że dwa tygodnie tu chcą siedzieć. Zobaczymy.

nowe025

My też nie chcemy się stąd nigdzie ruszać. Trzeba czekać…

——————————-