119 dzień wyprawy
Wstajemy w miarę wcześnie. Rano także dosyć sporo komarów. Próbujemy jakieś śniadanie zjeść nie jest to jednak łatwe, rezygnujemy szybko ze stania w tym miejscu i ruszamy. Przed nami kolejne wiele kilometrów. Nie ma nic. Na mapce turystycznej niby oznakowane kolejne punkty widokowe i miejsca do kempingowania, a raczej do postoju…Dookoło trochę karłowatych lasów, trochę gór, które z czasem zaczynają się wypłaszać. Na 259 kilometrze rozpościera się przed nami piękna dolina Oglivie Ridge. Jest piękna rzeka w dolinie, to tu płyty tektoniczne się starły ze sobą powodując piękny uskok geologiczny.

Jedziemy dalej. Na 369 km zatrzymujemy się na pierwszej stacji benzynowej na tej drodze od Dawson Highway Corner, czyli od miejsca gdzie wjechaliśmy na tą drogę. Jest też hoteli, restauracja, niewielki camping, woda, toalety, prysznice. Warsztat mechaniczny. Najważniejsze że jest stacja benzynowa. Diesel tankujemy nie z dystrybutora, ale z takiej wielkiej pompy… Ciekawe doświadczenie…

Hotel ma Internet, więc zaliczamy szybkie spotkanie wirtualne ze swiatem, z rodziną i przyjaciółmi. Niestety tylko nagrywamy i wysyłamy wiadomości, bo w Polsce jest 01:30 w nocy (już kolejny dzień, a u nos ciągle dziś.. 8 godzin do tyłu..).




Ruszamy dalej. Za kolejne 30 kilometrów docieramy do kolejnego milowego kroku naszej podróży. To koło podbiegunowe, Arctic Circle. Jesteśmy na 66,33 szerokości geograficznej. Czyżby to tu słońce nie zachodziło, czyli kraina totalnie białych nocy…? Tak jest…

Za kolejne 60 km niczego, tylko małych miejscówek na postój, mijamy granicę stanów Yukon i Northwest Territories. Jesteśmy już coraz bliżej celu. Do Inuvik z 380 km…



Na wieczór znajdujemy miejscówkę jakieś 30 km przed przeprawą promową na rzece Peel River.. Ale to już jutro
26.06.2023