244. W drodze do Tecate

244 dzień podróży

Wczoraj przychodziły nam na komórkę raporty RCB, o możliwości wystąpienia porywistych wiatrów na tych pustynnych obszarach, gdzie się znajdujemy. I faktycznie rano całkiem mocno wiało, ale nie tak, by rzucało piachem raczej po prostu zdarzały się mocne porywiste podmuchy. Spokojnie wstaliśmy, wypiliśmy kawę, zjedliśmy śniadanie, nasz pyszny chlebek na drożdżach upieczony z jajkami na miękko. A potem na spokojnie ruszyliśmy w dalszą drogę.

Wybraliśmy trochę gotówki z bankomatu w najbliższym banku, kosztowało nas to 2% prowizji od banku lokalnego i 3% prowizji od Revoluta. Zdecydowaliśmy się wypłacić przez kartę Rvoluta, bo ciągle się obawiamy, że Alior nam się zablokuje kiedyś, z Nienacka. Wobec tego wszędzie gdzie to możliwe korzystamy z Revoluta. W nim mamy kontrolę poprzez aplikację nad kontem i kartą. Dziś niedziela, wszystko zamknięte, ale Walmart jest czynny. Robimy małe zakupy, w tym ostatnie hamburgery i ostatnie lody Great Value.

Trochę się znowu martwimy, bo ostatnio teren jest wymagający i często jedziemy w górę i w dół. Z poziomu morza, aż do 7000 stóp npm. Na tych podjazdach grzeje się nam silnik. Nie dość że pod górę, to jeszcze upał jest wielki, bo przecież pustynne tereny nas otaczają. Wobec tego temperatura silnika to ponad 94 stopnie Celsjusza. Na szczęście mamy założone dodatkowe wskaźniki temperatury oleju. To pomaga w obserwacji parametrów silnika. Oby go tylko nie zagrzać. Ciągle obserwujemy wskaźnik, kiedy tylko wjeżdżamy tyle km pod górę…

Jakieś 60 km przed granicą Tecate zatrzymujemy się kawałek za stacją benzynową. Na polnych, suchych drogach ustawiamy Defendera, smażymy hamburgery, jemy lody. Odpoczywamy. Jutro wjeżdżamy do Meksyku. I spotkanie z Andrzejem i Iwonką jutro..

29.10.2023

————————————