95 dzień wyprawy
Super niebieski ptak patrzy na mnie gdy piję poranną kawę. Muszę sprawdzić co to za gatunek.. Po południu już wiem… to montaun bluebirds. Po prostu górski niebieski ptaszek… Kawa smakuje bardzo dobrze w takich okolicznościach przyrody. Nic dodać nic ująć. W nocy, gdzieś tak od 3 rozpadało się dosyć mocno. Na razie jest zimno i pochmurno. Słaba pogoda, aby iść do Parku Teton.
Decydujemy wiec zjeść spokojnie śniadanie (ryż na mleku) i jechać na zakupy. Dwie doby postoju w tym miejscu pozwoliło dać czas klejowi, który zaschnął. Pomimo, że mży Krzysiek kładzie się pod auto i wlewa olej do mostu, aby móc w końcu ruszyć.

Pierwszym przystankiem jest historyczne miejsce, drewniane domy pierwszych osadników mormońskich w tym regionie. MIeli tu naprawdę piękne miejsce do osiedlenia się, ogromną płąską dolinę między górami.
Następnie wstęujemy na chwilę do informacji, visitor center w parku Teton, aby rozeznać się w możłiwościach jakie będziemy mieli na zwiedzanie parku po poprawie pogody. Cały czas obserwujemy czy nie wycieka olej, bo to mogłob nam pokrzyżować plany. Na szczęscie jest ok. Jedziemy zatem do Jackson Hole, aby uzupełnić zapasy wody i zrobić zakupy spożywcze.
MIasteczko choć bardzo turystyczne, ma swój klimat. Czujemy się jak w prawdziwej Ameryce.

Mnóstwo hoteli, restauracji, knajpek. dużo obcych rejestracji z innych stanów. Objeżdżamy kilka przecznic w mieście i bogatsi o mięso i warzywa postanawiamy wrócić na poprzednie miejsce noclegu. Poczekać do jutra, może sie pogoda wyklaruje.
Ochłodziło się i jest tylko kilkanaście stopni. Na horyzoncie widać dużo deszczowych chmur. Gotujemy, przeglądamy prospekty z informacji turystycznej, układając plan na kolejne dni…

02.06.2023