Dzień dwieście siódmy 18.04.2019
Budzimy się trochę wcześniej niż zwykle. Jest po siódmej. Ciężarówki trochę krążyły po parkingu i budziły nas. Wieczorem było bardzo ciepło w samochodzie. Temperatura w środku nie chciała długo spaść poniżej 25 stopni. Trudno zasnąć. Na szczęście jakoś się udało, a w nocy lekko pochłodniało.
Dziś wspaniały dzień . Odwiedzamy Park Ischigualasto, w jezyku autochtonów Indian, oznacza to „ziemia bez życia, ziemia martwa”. Park nazywany jest też Valle la Luna (czyli dolina księżycowa) Niezwykłe wrażenia. Formacje skalne z różnymi minerałami, przez co kolory mają przecudne.
Erozja powoduje to, że kształty skalne są niesamowite. Ischigualasto jest znane głównie z tego, że w drugiej połowie XX wieku odkryto tutaj duże ilość śladów dinozaurów (i innych zwierząt), skamieliny i nawet prawie pełne szkielety. Możemy je dziś oglądac w muzeum przy Parku. Wycieczka trwa prawie 4 godziny i jest to niezwykły czas. Piękne widoki i niesamowite emocje. Wstęp co prawda trochę pociągnął nas po kieszeni, wstęp 450 peso od osoby, ciągła inflacja powoduje, ze większość informacji w necie jest przestarzała… Na szczęście nie żałujemy ani grosza wydanego na tą przyjemność.
Nocujemy tuż obok parku, dosłownie 10 km, na dziko, w krzaczorach…