Dzień dwieście dziewięćdziesiąty ósmy 18.07.2019
Rano idziemy do dentysty. Testujemy już drugi raz stomatologiczne usługi w Boliwii. Można powiedzieć, ze gabinet dużo gorszy niż w Sucre, a i lekarz wydaje się średnio kompetentny, bo trochę nie wie co się dzieje, pomimo że robi zdjęcie rentgenowskie. Reasumując, niestety nie przebiega to tak łatwo jak myśleliśmy, ale finalnie kończy się na dwóch zastrzykach, które robiła siostra w hogarze (w domu dziecka).Będą małe problemy z zębem tak przewidujemy, zdalnie robimy jeszcze konsultację ze stomatolog w Polsce (pozdrawiam Panią Martę). Ale na razie wszystko wygląda znośnie.
Obiad pyszny, Maria znowu staje na wysokości zadania i mięso które przyrządza jest wyśmienite. Popołudniu trochę się pakujemy, bo planujemy ciągle wyjazd jutro, a po 17 jedziemy do Domu dziecka razem z Maxem pożegnać się z wolontariuszkami. Z Anką i Beatą prawie się zaprzyjaźniliśmy, także nie możemy wyjechać bez pożegnania. Wieczór mija fantastycznie, jemy pyszne guacamole, tosty, pieczone jabłka z rodzynkami i orzechami. Po polsku żegnamy się ponad 4 godziny. Wieczorem jeszcze długie rozmowy z Carlosem, Kazimierzem i Maxem. Czy my naprawdę chcemy jutro wyjeżdżać???