Chile – dzień 169

Dzień sto sześćdziesiąty dziewiąty 11.03.2019

Pogoda rano aż zachęca do wszystkiego. Jest piękne słońce, bez wiatru, ruszamy na granicę, zaraz po śniadaniu. Nie możemy stać w dziczy, bo kończą nam się zapasy żywności a przecież jeść trzeba. Przejeżdżamy przez piękną doliną w kierunku granicy, obok Laguny del Maule. Jest tak malowniczo, że co chwila się zatrzymujemy robić zdjęcia.

chile (65) chile (64) chile (63) chile (62) chile (61) chile (59) chile (54)

Później już odprawa po stronie chilijskiej, sprawnie i szybko, a za ponad 50 km odprawa argentyńska, tak, czasem takie są odległości pomiędzy posterunkami granicznymi tych obu państw. Wjeżdżamy do Argentyny i przez Bardas Blancas kierujemy się do Malarque. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na małym campingu, bo po prostu umieramy z głodu, a wyczytaliśmy w aplikacji IOverlander, że urokliwa restauracyjka. I tak jest w rzeczywistości, bardzo urokliwe miejsce, ale do jedzenia tylko hamburgery i delikatnie mówiąc nie są dobre, ale jesteśmy dosyć głodni, także nie marudzimy zbytnio.

chile (66)

Dojeżdżamy do Malarque. Na campingu miejskim rozbijamy namiot (!!) i już wiemy, że będziemy tutaj parę dni. Pogoda troszeczkę się pogorszyła, ale jest całkiem ciepło, tylko wieje i popaduje. Na juto, pojutrze i popojutrze prognozy są dobre. Ciepło, słonecznie.

Wieczór wykorzystujemy na przypomnienie sobie miasta (już tu byliśmy cztery lata temu), szukamy paru konkretnych rzeczy, aby trochę usprawnić Defendera i naszą egzystencję w nim, podczas podróży.