Kolumbia – Dzień 575

Dzień pięćset siedemdziesiąty piąty – 20.04.2020

Uff… Dzień jak co dzień, chciałoby się napisać, ale chyba już to wspominaliśmy. Sprężamy się bardzo, żeby robić swoje i to jest chyba jedyna metoda, na przetrwanie izolacji i takiego swoistego odcięcia od realnego świata zewnętrznego. Tak, życie na plaży wśród kokosowych palm, też może mieć swoje uciążliwości…

Gorąco, to raz, ale najgorsza jest chyba sól i taka wilgoć, która ciągle się pojawia, zwłaszcza wieczorem.. Poduszki są zwykle wieczorem takie pół wilgotne, takie jakby niedosuszone. Ale poza tym trzeba walczyć. Filmy, książka, Krzysiek na przykład dziś malował kolejny raz bagażnik. Raz że została mu farba, dwa, żeby lepiej pokryć te nieszczęsne ślady działania soli… Pogoda ładna, kawa na plaży przypomina, że życie ma sens, tylko trzeba się starać…

———————————