Dzień dwieście sześćdziesiąty dziewiąty 19.06.2019
Kolejny poranek W Santa Cruz. tym razem naprawdę wyjeżdżamy i to w miarę z samego rana. Nie zbaczamy już nigdzie po drodze, zwłaszcza, że kamping jest na wylocie z miasta, prosto na drogę na Villamontes, gdzie się kierujemy. Po drodze mijamy kilka miejscowości, gotujemy spagetti, żeby się bazylia nie zmarnowała, którą kupiliśmy wczoraj. Jesteśmy zachwyceni pogodą. Ciepło, słonecznie. Naprawdę ładnie i nawet nie jest straszliwie gorąco. Wczesnym wieczorem dojeżdżamy do Villamontes. Miasto z jednej strony ładne, bo zadbane, zielone o ciekawym układzie ulic. Z drugiej strony, jak zagłębiamy się w uliczki, to widać, że się tu nic nie zmienia. Syf, smród, wszędzie to samo.
—————————————