Argentyna – Dzień 152

Dzień sto pięćdziesiąty drugi 22.02.2019

Dzień jak co dzień, można by powiedzieć. Już powolutku przyzwyczajamy się do Lago Puelo i do bycia w domu Blanki.  Dziś gotuję zupę kalafiorową. Wychodzi całkiem dobra.  Rano śniadanie z Blanką i ponowne ćwiczenie szarych komórek, a potem zakupy, chociaż nie potrafię tego nazwać rankiem, bo śpimy bardzo długo tutaj, pomimo, że w miarę wcześnie chodzimy spać. Śpimy po osiem godzin codziennie i nie wiadomo czemu tak długo. Po prostu rano jakoś nie możemy się zebrać z łóżka i wstać. Czy to są właśnie wakacje? Że śpi się długo i spokojnie. Bez pośpiechu?

Po południu przychodzą do Blanki koleżanki, grają w kanastę. To urocze patrzeć jak siedemdziesięcioletnie dziewczyny grają w karty.