Ekwador – Dzień 421

Dzień czterysta dwudziesty pierwszy  18.11.2019r

Od rana świeci słońce. Dosyć ostre, jesteśmy przecież prawie na równiku. Dzieli nas od niego jakieś 300 kilometrów w linii prostej. Trochę o tym zapominamy, bo ogólnie pogoda tu nie jest jakoś szczególnie upalna. Jednak Ekwador to kraj leżący na środku ziemi i to jednak do czegoś zobowiązuje 🙂

Na obiad dojadamy różne „resztki” z lodówki. Właściwie cały dzień siedzimy przy komputerach. Praca pomału ale idzie do przodu… Mamy na chwilę niespodziewanego gościa. Przez uchylone drzwi, początkowo nieśmiało, potem odważniej zagląda lekko upośledzony chłopak mieszkający po sąsiedzku. Przygląda się przez chwile temu co robimy. Dajemy mu garść cukierków i znowu możemy zostać sami ze swoimi zajęciami.

—————————-