Kolumbia – Dzień 552

Dzień pięćset pięćdziesiąty drugi – 28.03.2020

Abyśmy nie mieli za spokojnie i zbyt komfortowo na naszym kempingu w odizolowaniu, to dziś los zafundował nam jeszcze dodatkową atrakcję. A mianowicie wyłączyli energie… I nie wiadomo czy to jest spowodowane normalnymi tu przerwami w jej dostawach, czy czymś poważniejszym. Na razie od rana czekamy cierpliwie.

Staramy się urozmaicić sobie czas. Na przykład przymusowym gotowaniem tego co może się zepsuć w niedziałającej lodówce, bo przecież nie ma prądu… Zatem wyciągamy wszystko i przeglądamy co wymaga szybkiego przetworzenia.

fbt

Nasi towarzysze niedoli z Argentyny mają kuchenkę na gaz i „załatwili” sobie do tego wielką butlę gazu z miasteczka. My zaś odpalamy co chwila naszą kuchenkę na benzynę i też dajemy radę 😉

aaaaa010

Wieczorem energii nie ma w dalszym ciągu. Za to zerwał się spory wiatr i już jak byliśmy w aucie około 22 godziny jedna z gałęzi palmy spadła urywając nam naciąg od plandeki. Na  szczęście nic poważnego się nie stało i udał mi się to szybko naprawić. Reszta nocy upłynęła spokojnie, chociaż było wyjątkowo gorąco…

————————————