Kolumbia – Dzień 559

Dzień pięćset pięćdziesiąty dziewiąty – 04.04.2020

Uchylę Wam trochę kulisów naszego funkcjonowania na tej plaży :). A dokładniej tego ze czasem z gorąca każde z nas wybiera inny „pokój” na nocleg. Znaczy się czasem ja śpię w namiocie, a czasem moja żona. Dziś był jej kolej na namiot. Jednak o poranku, czyli około 5,30 coś ją wystraszyło szurając wokół namiotu i szybko się z niego ewakuowała.

Innym ciekawym wydarzeniem w naszej małej społeczności był niespodziewany wyjazd auta z Argentyny z kampingu. Ale okazało się po chwili, że pojechali oni z psem do weterynarza, bo podobno w nocy coś mocno zachorował…

My dziś mamy ponownie podział zajęć. Ja robię kolejny odcinek filmu, który niebawem się ukaże na naszym kanale Youtube. Sporo z tym roboty, ale nawet jest fajnie. Poza tym normalne obowiązki codzienne, czyli gotowanie, noszenie wody, grabienie liści wokół nas, itp.

Przed południem wraca auto argentyński ze zdrowym już chyba psem. Całe szczęście, bo słabo byłoby gdyby zdechł… Na dodatek mamy wieści, że droga do Sata Marta jest w miarę przejezdna. Znaczy się są trzy posterunki policji, jednak nie zatrzymywali auta naszych towarzyszy…

Wieczorem zaczyna się chmurzyć i nawet trochę mocniej popaduje. Ale nie jakoś szczególnie uciążliwie…

——————————–