381. Słońce, plaża, jaccuzzi…

381 dzień wyprawy

No niech mi ktoś powie, że my tu źle mamy. Na obiadek pyszna ryba. Choć na śniadanie ryż na mleku, prawie że dietetycznie. Dziś słoneczko, ale też pracowicie. Krzyś na budowie, a ja bawię się we fryzjerkę. Czas by położyć kolor Iwonce, a i sama też korzystam z tego.

Ale ponieważ pogoda piękna, korzystam i moczę się dziś na dole, przy plaży w jaccuzzi. To lubię. jakby wszystkie złe myśli, które jednak tu przychodzą, odpływają z falami oceanu.

Rozmawiałam dziś z Justyną. Co 2-3 tygodnie staramy się godzinę poplotkować. Wyraźnie zauważamy zmiany w sobie. Dojrzewanie, takie silniejsze :), takie mniejsze uzależnienie od głupot, od konsumpcjonizmu, od wyskokowych emocji, od wyrzutu dopaminy. Po prostu aby był spokój. Podziwiam ją, ze pracuje w tym ośrodku gdzie są seniorzy leżący, wymagający opieki. Moim zdaniem ta praca wymaga wyjątkowego hartu ducha, bo patrzenie na ludzkie nieszczęście jest bolące. Ale i pewnie inspirujące. Zdajesz sobie sprawę z tego co jest ważne i wiesz, że do puki jesteś sprawny/a to wszystko „jakoś będzie”. Chodzi o tą samodzielność to raz, a po drugie o możliwość decydowania o sobie, samostanowienia. W najprostszych sprawach (o których nie mogą decydować seniorzy w jej ośrodku), co zjesz, co ubierzesz, kiedy to zrobisz. A oni nie decydują o niczym, a niektórzy nawet sami nie mogą się obrócić na drugi bok. To straszne musi być.

14.03.2024

————————————