Kolumbia – Dzień 794

Kierunek Minca. Pierwszy etap naszej nowej przygody… Rano po śniadaniu spotykamy się z Mariuszem i Agnieszką. Są punktualni jak prawdziwi Europejczycy. Nie to co mieszkańcy Kolumbii ;). Bierzemy Taxi i jedziemy w okolice lotniska do wypożyczalni samochodów. Bardzo rzadko korzystaliśmy z takich udogodnień podczas naszych wyjazdów, jednak tym razem jest to wydaje się, najbardziej korzystna opcja poruszania się po Kolumbii. Tym bardziej w cztery osoby, kiedy koszty rozkładają się na kilka osób.

Zatem procedury wydania samochodu załatwiamy w kilkanaście minut. Dostajemy nieco większe auto niż rezerwowaliśmy co jest plusem całej operacji. Jednym słowem wsiadamy i jedziemy…

Ruszamy i bez zatrzymywania dojeżdżamy do pierwszej atrakcji, wulkanu błotnego. To niewielka szpiczasta górka i faktycznie wygląda jak wulkan. A na jej szczycie jest prawdziwe jeziorko błotne. Co prawda my nie wchodzimy do środka, ale widać że konsystencja masy jest taka że wszyscy korzystający wychodzą po szyje umazani tą mazią…

Na obiad zatrzymujemy się w znanej nam okolicy przed Santa Marta, a potem już dojeżdżamy prosto do Minki. Na dzisiejszą noc rozdzielamy się i my idziemy do Mirka i Liny w odwiedziny i tam zostajemy a noc. Przed tym jednak Mirek robi grilla i jemy kolacje w zapadających ciemnościach prawie w środku gór i dzikiej tropikalnej przyrody…

Wieczór jest niesamowity. Trwają długie dyskusje, znowu ciekawe tematy. Zaczęło się od cienia Junga, a skończyło się na 25N (czyli dzień przeciw przemocy w stosunku do kobiet).

Dzień siedemset dziewięćdziesiąty czwarty – 25.11.2020

————————