258 dzień wyprawy
Dziś zapowiadała się trochę leniwa niedziela w domu. Mieliśmy w planach trochę pochodzić z psem, pogotować, porobić filmy. Taki oto normalny dzień. Jednak jak to w życiu bywa często następują zmiany i niespodzianki. Dziś niespodziankę zrobił nam Andrzej. Zaproponował spędzenie dnia na wyjeździe… Zatem szybka decyzja i szykujemy się do wyjazdu!
Zostawiamy psa ze znajomymi Andrzeja i ruszamy w kierunku Ensenada. To około godziny jazdy samochodem. Droga prowadzi w większości wzdłuż wybrzeża. W drugiej części staje się bardziej widokowa i wznosi się nad oceanem na wysokich klifach. W Ensenada pierwsze kroki kierujemy na nabrzeże w centrum miasta. Dziś niedziela zatem jest dużo ludzi i gwar jak na jarmarku. Miasto ma swój urok i klimat. Trochę inny niż reszta Meksyku. A to z powodu dużej ilości turystów z wielkich statków wycieczkowych które tu wpływają. Dziś są ich dwie sztuki ;).
Jako że ja nie jadam surowych stworzeń ;). Ani owoców morza wstępuję na szybko na hamburgera do znanej sieciówki. Meksyk jak większość krajów na świecie także posiada Mc Donaldy. Jednak niestety jakość obsługi i zaplecze tu jest słabe 😉

Po godzinie w mieście i zjedzeniu seviche ruszamy w kierunku Valle de Guadelupe. To rejon położony nieco wyżej w górach słynący z dużej ilości winiarni. Tam wstępujemy do jednej z bodeg na degustacje win. W akompaniamencie opowieści właścicielki, smakują najbardziej…

Ostatnim, ale jak się okaże najważniejszym punktem dnia jest wizyta w nowoczesnej restauracji położonej pomiędzy bodegami. Restauracja serwuje wyszukane i dania degustacyjne w niesamowitej atmosferze i scenerii.


Spędzamy tam ponad dwie godziny i raczymy się różnymi smakami. Niektóre są bardzo interesujące i dla nas nowe.
W całkowitych ciemnościach wracamy późnym wieczorem do Rosarito.
Dziękujemy Andrzeju za wspaniały dzień!
12.11.2023
——————————————-